No i tak. Koniec roku od kilku lat jest dla mnie czymś zwykle strasznym, zawsze coś... No i poszło i w tym, mój laptop przyjął w siebie sporo herbaty i niestety, ponieważ naprawa została wyceniona na przysłowiowe 500+, to leży i czeka.
Z tegorocznych sukcesów - nikogo nie zamordowałem, mnie też nie zamordowali ani brunatni chłopcy, ani zaraza.
Nadal gram z moją pierwszą grupą - już prawie 1,5 roku. I jest to doświadczenie, które mi daje ogrom radości, a szczerze, opowieści o tym, co się działo w Waterdeep każde z nas będzie przekazywać potomności śmiejąc się do łez.
Z innych rzeczy dotyczących Dungeons & Dragons - stwierdziłem, że a co tam, jak już tyle gram, to i poprowadzę :-P no i po w sumie 4 sesjach stwierdzam, że trafiło mi się złoto i diamenty, bo moi gracze jakby się urodzili z genem odgrywania postaci! Jesteście cudowni i zaraz siadam na zadku opisywać dla Was świat ♥
A teraz udziergi - czyli niewiele, bo mi się jakoś nie chce. Korzystając z urlopu 24, 25 i 26 grudnia spędziłem tłukąc w X-COM2, a potem nieopatrznie włączyłem internety w poniedziałek i znów musiałem pograć, żeby się odstresować, bo przecież żyjemy w kraju takim, a nie innym...
No to cyk - szalik. Idealny, długi, cienki, niezbyt szeroki. Garterem, bo mi najbardziej pasował do wszystkiego, z 1 motka korozji!
Oraz skarpetki z Holi, czyli eksplozja koloru po raz kolejny.
I tym optymistycznym skarpetkowym akcentem zakończmy.
W Nowym życzę Wam tego samego, co zwykle - bądźcie szczęśliwi! Niech zarazy (wszelkie) Was omijają, a gotówka zawsze płynie w Waszą stronę. Poza tym niech poziom głupoty i nienawiści w kraju i na świecie w końcu zacznie opadać, a nie rosnąć.
♥
Uściski! Do zobaczenia!
L.