Konwersuję dziś z Myszą i dochodzę do wniosku, że jedyna presja, jaka na mnie działa motywująco, to presja atmosferyczna ;-)
No i podziałała, szarzyzna skończona, zdjęcie jedno (na razie), bo czekam na współlokatora, co go ma kurier przywieźć, ale nie wiadomo kiedy, także teges :-P
Sweter zrobiony na drutach 3,5 (ściągacze na 2,5), z szarej antycznej owcy ze szpuli. Prany 3 razy zanim owa owca ze szpuli przestała oddawać ostatnie 30 do 40 lat składowania ;-)
Jest! Mój! Najmojszy! Nie oddam nikomu! Jest cienki i ciepły, ma same walory, nie jest uszczypliwy, a wręcz przeciwnie, otula łagodnie i pieszczotliwie ;-) Kocham go i uwielbiam!
Zdaję sobie sprawę, że ten post powinien zostać opublikowany w niedzielę, ale w niedzielę dopiero skończyłem, a w poniedziałek chowałem nitki i w ogóle ;-)
Nic to, z opóźnieniem, ale jest - moja wielka miłość ;-)
Miłego! Ja idę się położyć, bo na leżąco mniej boli ten glut w zatokach jednak...
Uściski!
L.