Showing posts with label Lena MadHatter. Show all posts
Showing posts with label Lena MadHatter. Show all posts

Thursday, 7 August 2014

134 - Kocioskrzat

Z melanżowego akrylu dla Renyi

wraz z "ozdóbką" i guzikiem ze Stonkowej jabłonki :-D



w tle Chorzów, a modelka skrzywiona wielce, gdyż upał nieziemski +36 Celsjuszy w cieniu... 


Friday, 7 March 2014

122 - Puchacz (Eagle Owl)

This is the most fluffy thing I've ever knitted :-)

Oto puchaty Puchacz



sold :-)

Niemoc mam straszną, chyba mnie przesilenie wiosenne dopadło, nie mam siły ruszyć tyłka na siku :-/ no słabo jest. Posty też słabe, ale się dzieje, bo trzeba. Wiadomo, dzianie sprzyja zdrowiu (szkoda, że nie spala chociaż po jednej kilokalorii na oczko, byłabym już całkiem szczupła :-D)

Friday, 29 November 2013

111 - dreams/marzenia

got few, yeah.
First things first: home. A place I could call home. My own space with my own things.
If you are a lotto winner, you can buy me a small flat here :-P or there. Though HERE is better ;-P

mam kilka, no mam.
Pierwsze i najważniejsze: dom. Miejsce, które mogłabym tak nazwać. Własną przestrzeń wypełnioną tym, co dla mnie istotne.
Jeśli wygraliście w lotto, to chętnie przyjmę małe mieszkanko tu, albo tam. Chociaż TU jest lepiej ;-P

And now the proper wishlist/ a teraz lista właściwa ;-)

1. THIS!!! because winter is coming :-P (to, ponieważ idzie zima!)

2.  PINK LOPI!!! I desiiiiiiiiiiire!!! (wiadomo, pożądam namiętnie bo lopi i różooooowe!)

3. Aaaaaaaaand 
yes... I could have 

(with a new laptop preferably ;-P mine has lamest graphic card ever, pffffff!)

Iiiiiiiiiiiiiiiii tak... mogłabym dostać Skyrim (preferowalnie z nowym lapkiem, bo mój ma fefluniastą grafikę, pfffffff!)

A na deser proszę  (and for dessert I'd like)

;-] and ca. 2 kg of chocolate/i ze 2 kilo czekolady :-P
HUGZ!/UŚCISKI!



Friday, 22 November 2013

109 - 10 random facts about

and 10 useless facts about me (I posted in comments of course), but because last time I answered in Polish and never had a time to translate... 
pfffffff ;-)
1. I'm a trekkie. I learned English watching ST:TNG and still love this universe.
2. I quit quitting ;-) I'm gonna smoke till the end of my life, it's much better this way, I won't kill anyone ;-)
3. I almost shaved my head (3 and 6 mm cut) when I was 31.
4. I knit aaaaaa loooooooot and still prefer small forms, though big are selling ;-)
5. My biggest dream is to go into space. and be like Khan ;-)
6. When I die (depends on the mood before dying) I want to end in ST universe or become very deadly computer virus.
7. I am a believer: I believe in lotto and punishment for evil ones (yeah yeah, I know, but still it makes me feel better ;-P)
8. I am nail polish maniac on rehab (it's not working, I bought meself another one...).
9. My knee is so bad that I can wear only flats and have huge problem because I love my heels :-/
10. I opened facebook account this year only for dragon city purpose it seems ;-)


I'm wearing pink a lot!
Especially for Hexxa!

Tuesday, 2 July 2013

addictions...

I am an addict, serious one :-)
proof? 
well...
pfffffffff
"bird seeds"

"fags"

coffee&tv

skies

sci-fi & fantasy

chocolate!

cameras and film, I adore fuji!!!



Saturday, 22 June 2013

Gender studies, czyli jak to dobrze mieć kumpli ;-)

Będzie po polsku.
Wyłącznie. ;-)
Mam Przyjaciela, znamy się od przedszkola i H. jest dla mnie kimś absolutnie wyjątkowym. Nieromansowo. Tak po prostu.

Cokolwiek się nie działo, zawsze mogłam na H. liczyć i przeżyliśmy wspólnie masę dobrych i złych rzeczy. H. dostał ode mnie indiańskie imię "Same Troski", które po pewnym czasie ewoluowało w "Jestem Boski".
To taki przydługi wstęp, a teraz prezentacja: oto H.


(teraz wszystko powinno być jasne, to właśnie taki typ ;-)).

Ale do rzeczy. Z H. miewamy nader interesujące konwersacje, najlepsze kiedy jedziemy samochodem, siedzimy gdzieś, albo czekamy na coś. 

miejsce: parking pod Tesco w uroczej wiosce P. siedzimy w samochodzie, H. je orzeszki
ja: dlaczego faceci tak strasznie chrupią?
H.: i pierdzą.
ja: i bekają...
H.: i nie zamykają deski... (za to zawsze dostaje bęcki ode mnie ;-))
ja: i zostawiają brudne skarpety... już przestań chrupać i jedź!
H.: noooo, ale faceci się przydają. mogą naprawić kibel... i poruchać.
ja: nigdy mi nie naprawiłeś kibla.
H.: a dałaś poruchać?
(po owej konkluzji jakakolwiek jazda stała się niemożliwa, gdyż przez dobry kwadrans wyliśmy ze śmiechu)