Thursday 25 November 2021

363 - This Corrosion!

"Hey now, hey now now, sing this corrosion to me..." (Sisters of Mercy)

No i tak... Kiedy pierwszy raz zobaczyłem tę "Korozję" zakochałem się na zabój, ale ponieważ zawsze były inne potrzeby, to odkładałem, odkładałem, aż zniknęła.

A potem się okazało, że wygrałem w #socktoberzmissknitski, a właściwie nie ja, tylko arbuziki v2.0 i jak mnie Kasia spytała co chcę, to westchnąłem głęboko i rzekłem: Korozję!  Ale nie ma... Kasia na to, że się ufarbuje jeszcze kiedyś, więc odpowiedziałem, że cierpliwie poczekam, może wyrobię jakieś motki do tego czasu. 

Kilka dni później Kasia do mnie pisze, że jest! Jest korozja, jeszcze się znalazło kilka motków (5 w sumie, na dwóch różnych bazach) i mam sobie wybrać. No i stwierdziłem, że nie jestem w stanie, bo wszystko OBŁĘDNE!

To moja wygrana: Korozja na Twisty Merino

A to Korozja na singlu, którą Kasia chciała mi sprezentować, ale ja bym nie mógł tak kosztownego prezentu przyjąć, więc umówiliśmy się na jakiś rabat (urodziny mam w styczniu, to teges ;-))

No więc mam teraz 5 motków cudowności i zero pomysłu, ale siedzę i miziam, i jestem szczęśliwy tak bardzo, że nie da się tego wyrazić słowami.

Bo "Korozja" to cały ja - rdza i melancholia. 
♥♥♥

Dobrego weekendu!
L.





Saturday 20 November 2021

362 - cegła

 Już zdążyłem zapomnieć jak męczące jest czytanie papierowych książek, szczególnie takich grubaśnych. Trwało to i trwaaaaaaało, ale skończyłem tydzień temu i się podzielę wrażeniem.


Walter Isaacson "Leonardo da Vinci"
zakładka John Sumrow 

Lekturę zacząłem w momencie, kiedy dotarłem do renesansu w "Rzymie" Roberta Hudgesa i miałem nadzieję, że po prostu połknę, bo takie fantastyczne recki były. Otóż nie. Męczyłem się okrutnie, bo autor uwieeeeelbia powtórzenia, uwielbia też chyba czytać własne słowa.
Gdyby autor się tak ciągle nie powtarzał, to ta cegła byłaby o połowę chudsza i bardziej interesująca. Nawiązania do Jobsa mnie wyłącznie wnerwiały. 
Ogólnie rzecz ciekawa, ale jakby tam w ogóle nie było redakcji...
No nie wiem, może ja jestem uprzedzony z racji wykonywanej pracy, ale ugh...

Za to "Rzym" polecam - to jest cudowna podróż, świetnie napisana (i przetłumaczona!) książka, której lektura jest absolutną przyjemnością - polecam każdemu, ale "Leonarda" jednak niekoniecznie. Wyłącznie zainteresowanym...

Nie dajcie się okropnościom (nie tylko wirusowym)!

Miłego!
L.








Tuesday 16 November 2021

361 - beczka miodu (z łyżką dziegciu)

 czyli skończyłem!

Jest mój śliczny miodowy sweter!

(na zdjęciu tuja, którą posadziłem sobie w ramach dbałości o zdrowie psychiczne:
gdy cię ludzkość denerwuje - posadź tuje!)

Jak to mówi Sivka, robiony fristajlem, gdyż inaczej nie potrafię. Serio, nawet chciałem ze wzoru, ale jak sobie pomyślałem, że się tylko umęczę, to mi przeszło, sprułem i włala - jest mój miodowy sweter. 

Zaczynałem 23.09, skończyłem jakoś na początku listopada, bo na spotkanie dziewiarskie 9.11 już w nim się zaprezentowałem i jeszcze się pochwaliłem, że rękawy wykańczałem kitchenerem (do czego należy mieć 2 pary drutów i worek cierpliwości, więc tylko rękawy, z dołem bym nie wysiedział nawet, gdyby mi dopłacali ;-)).


Włóczka to norweska Raggegarn (Svanedal), 80% wełna, 20% nylon (200 metrów w 100 gramowym w motku), oraz Plötulopi, islandzka wełna nieprzędzona Istex.  Poszło niecałe 4 motki miodowego i ciut plötulopi. Sweter jest moim ulubionym i czekam na zimę, żeby móc nosić bezboleśnie, bo teraz jednak nań trochę za ciepło

Tak, drapie! Nie, nie noszę go bez koszulki (choć próby były, jak mierzyłem rękawy), ale jeszcze ze 3 prania i spokojnie będzie można.


 

Włóczka pochodzi z ulubionego lumpka grochowskich dziewiarek, czyli z tego na Wiatraku ;-) Zaprawdę, powiadam Wam, tam są perły! Ostatnio nie łażę, bo już i tak mam za dużo wszystkiego, a jeszcze przybędzie, bo moje arbuziki zostały wylosowane w socktoberowej zabawie. No i teges :-P Mój ambitny plan, żeby nie nabywać zanim nie przerobię wziął się i poszedł paść... Pochwalę się, oczywiście!

Rzeczywistość coraz bardziej mi skrzeczy, gość w kiosku się wczoraj  wywnętrzył lirycznie o „bydle na granicy, które próbuje się dostać do Polski”… Nie widzę już żadnej nadziei dla tego kraju, serio. Życzyłem mu wszystkiego dobrego, bo cóż pozostaje…

A nam życzę, żebyśmy jakoś przetrwali ten czas pogardy i doczekali lepszych czasów...

Sobie zaś życzę, żebym gdzieś mógł się poczuć po prostu u siebie, w domu, bo tu nijak nie mogę...

L.


Tuesday 9 November 2021

360 - przeczytajcie koniecznie!

 To jest wstrząsająca książka. Dla mnie podwójnie, bo ja nie rozumiem rasizmu. Jestem lewakiem, fakt. Ale to przekonanie o równości WSZYSTKICH ludzi mam od zawsze. 
I tak, uważam, że najgorsze, co się przydarzyło ludzkości to religie (wszystkie jak leci), bo to świetne narzędzie manipulacji i kontroli. 




Ja przesłuchałem na BookBeat.pl pomyślałem, że wypróbuję, a mają całkiem sensowną ofertę książek w innych językach, więc jak tu nie skorzystać? No i zostałem abonentem... 
I niestety, to nie jest post sponsorowany  :-)

A wracając do "Kolei podziemnej" - Colson Whitehead napisał książkę potrzebną, wstrząsającą i straszną. A przesłuchanie jej teraz, w obliczu tego, co się dzieje na granicy sprawiło mi jeszcze większy ból. Bo czy ludzkość dojrzała? Czy się zmieniła? Nie.


"Bo nam się należy!" - słyszeliśmy.

"To nie ludzie, to ideologia" - słyszeliśmy...

Wciąż te same brednie w obliczu katastrofy klimatycznej, której winni jesteśmy my - biali ludzie, którzy uważali się za lepszych. Uważali, że im się należy, że mają prawo mordować, gwałcić, rabować, niszczyć...


Holocaust nie wziął się znikąd - wziął się z pogardy i ze szczucia.  Niewolnictwo - nadal na świecie mamy handel ludźmi i wyzysk. To wszystko z przekonania, że "nam się to po prostu należy". Otóż nie. Chciwość i przekonanie o własnej wyższości prowadzą do zbrodni.

Coraz częściej myślę, że chciałbym po prostu umrzeć. Bo już nie mam siły. Bo nie potrafię się odciąć i "robić swoje", choć bardzo się staram... 

Retoryka pogardy zawsze kończy się tak samo. Jeśli gardzisz innym człowiekiem, bo cokolwiek, to dokładasz swoją rękę do przemocy.

Prowadziłem kiedyś dysputę z osobą, która pogardliwie wypowiadała się o ludziach, którzy zagłosowali na obecną władzę. Na poziomie racjonalnym ja tych ludzi rozumiem. Bo widzę mechanizmy. Bo rozumiem schemat. Bo pogarda nie jest wyłącznie domeną tej władzy.

Przypominam sobie czasy, kiedy kazano nam "wstawać wcześniej i pracować ciężej", bo teraz pan Matczak dokładnie ten sam frazes walnął. No więc zachęcam pana Matczaka, żeby codziennie pozapierdalał w Biedrze na kasie po 16h, albo w Maku, którego reklamuje jego synek :-) Przez chociaż 3 miesiące... I mając do dyspozycji wyłącznie wynajęty pokój oraz dostęp do tej kasy, którą w tym Maku zarobi. 

To oderwanie od rzeczywistości, przekonanie o własnej wyższości, pogarda dla innych i cała masa innych bzdur, a już szczególnie podlanych religijnym sosem - to jest ZŁE!

...

L.