Ewolucja to zmiana. Tkwienie wciąż w tym samym nie przynosi zmian ewolucyjnych. A u mnie ostatnie dwa lata to były same zmiany. Część z nich była bardzo niefajna, ale wciąż, dzięki nim jestem innym człowiekiem, niż kiedyś. I dobrze! I te zmiany - tu i teraz - w końcu są dobre.
No to zacznijmy od zmiany lokum ;-)
Od 30 stycznia mieszkam sobie radośnie za Wisłą i powiem Wam, że strasznie tęskniłem! A widok z tarasu mam taki:
I wiecie co? Sypiam. Zasypiam w 30 sekund i śpię całą noc! Jeszcze z miesiąc i znów będę w stanie używalności ;-)
A ponieważ już nie muszę dzielić z nikim mojej przestrzeni życiowej, to wielkie i grube skarpety robią teraz za kapcie
Wełna upolowana w lumpku, 30% sztucznego, 70% wełny.
Na zdjęcie załapała się także żaba, którą dostałem wraz z innymi dobrościami od Koleżanki Panzernej ♥
No właśnie, końcówka poprzedniego roku i początek tego to zdecydowanie skarpetkowy czas ;-) bo udało mi się wyprodukować parę dla kogoś, kogo chciałbym utulić osobiście, a nie mogę, bo plaga cholerna, więc chociaż tak, a ponieważ włóczka była i popiskiwała cichutko, to się machnęło te skarpety z dziką radością i teraz Margo ma ciepło w stopy ♥
(dodam, że odpytywałem Orkana z rozmiaru i preferencj ;-) tajna akcja level master! Dzięki Orkan ♥)
Zdjęcie dostałem jak już doszły :-D
Włóczka to Step, z Inter-fox, mają obłędne kolory, zamierzam w tym roku zakupić jeszcze jeden motek skarpetkowy co najmniej! Druty - 2,5, bambusowe, które poległy zaraz po zakończeniu tej pary, ale dzielnie przeżyły wielość oczek bawełnianego swetra ;-) więc im nie mam nic do zarzucenia!
Kolorowego Nowego Roku! Nie czuję się szczególnie zapóźniony, bo zaraz będziemy świętować chiński, także teges ;-)
Uściski!
L.