Showing posts with label become a patron!. Show all posts
Showing posts with label become a patron!. Show all posts

Sunday, 28 March 2021

340 - sztuka przynosi radość

 Jasne, nie każda, ale są tacy artyści, których uwielbiam, bo zawsze się uśmiecham, jak widzę ich prace. Teeg Ketchen to właśnie ten artysta.

No i już nie pamiętam, kiedy zacząłem obserwować Teega, a było to lata temu. Zaglądam do niego na stream i obserwuję na insta. I jakoś tak w styczniu stwierdziłem, że a co tam, zostanę patronem. No i nie uwierzycie, ale przesyłka od Teega była pierwszą, która przyszła do mnie na nowy adres ♥

"If there’s no heart in the art it’s not going to resonate." Teeg Ketchen


A ponieważ Teeg jest taką cudowną i ciepłą osobą, która naprawdę daje mi moc radości, to stwierdziłem, że dopytam i powstały mitsy, które dotarły i mogę pokazać :-D


Mitsy z własnego farbowania 60% wełna 40% wielbłąd, będą grzały w przyszłym sezonie!

Jeśli podoba Wam się to, co tworzy Teeg, to go odpytam w mini-wywiadzie. Wrzucajcie pytania w komentarzach! 

Urlop wziął i minął, ale udało mi się wyjść z fazy bezmózgiego zombie i nawet złapałem wczoraj za druty i myślę o posprzątaniu ;-) (myśl o sprzątaniu oznacza względny powrót do formy, także teges, nie jest źle).

Miłego Kochani!

L.

Friday, 25 December 2020

332 - uważność

 Wiem, to taki "buddyjski" termin, ale szczególnie teraz warto przypomnieć.




Nienawidzę świąt. Dla mnie to festiwal hipokryzji i konsumpcji. Jeśli przypominasz sobie nagle o kimś "bo święta", ale przez cały rok masz wywalone, to dla mnie to nie jest postawa godna pochwały.

No i dziwi mnie ta 3-dniowa celebra urodzin postaci jeśli nie mitycznej, to martwej od 2000 lat, skoro masz koło siebie ludzi, którzy są jak najbardziej REALNI i żywi. Warto o nich myśleć nie raz do roku, ale zdecydowanie częściej, bo kto wie, czy ich urodziny, które się "przegapiło" nie będą ostatnimi. Potem będzie można sobie głęboko wsadzić swoją "troskę" i uważność, bo trupom ani troska, ani uważność potrzebne nie są.

I tak, 2020 to trudny dla wielu rok. Część nie miała szczęścia i zwyczajnie już nie istnieje, część straciła pracę i dochód, jeszcze inni stracili dorobek całego życia. 

A jeszcze inni zmagają się z chorobą, która nie jest zasługą covid-19. 

I teraz będzie o takim przypadku. 

Na Fruity Knitting trafiłem jakoś w październiku albo na początku listopada, bo yt mi radośnie polecił. I od razu obejrzałem kilka odcinków, a że lubię od początku, to ogromnym zaskoczeniem była dla mnie informacja, że Andrew ma nieoperowalnego guza mózgu. 

Pomyślałem sobie, K*&#@mać, dlaczego? No cholera jasna! Taka super rodzina, tacy zdolni i cudowni ludzie... I taki zonk...

Zerknijcie, a jeśli macie jakieś możliwości, to wesprzyjcie tu, proszę!

Ja od grudnia dołączyłem do grupy patronów. Dużo nie mogę, ale te $5 uskrobię, bo tak. Bo ktoś potrzebuje. Bo jeśli nie kupię sobie czegoś, co jest mi zbędne i tak, to nie zubożeję nic a nic. A zatem proszę, jeśli możecie, rzućcie piątakiem!

I to tyle. Ja oczywiście w pracy do 22:30, a potem mam dwie doby na odespanie stresów. 

A, całe szczęście złotowłosy cherubinek ściemniał był, ufff. Co prawda pojechałem zakupić unikalny kolor nie-niebieski, na wypadek, gdyby pozostał, ale ściemniał i teraz nie wiem, czy użyję. 

Pamiętajcie o tych, którzy wciąż żyją i są realni.

L.