No prawie, brakuje fioletu. Kupiłem sobie na kolorowy nowy rok dwa kolorowe motki. Step się sprawdził bardzo, a Vertigo? No mam uwagi...
Sunday, 21 February 2021
336 - tęcza
Tuesday, 16 February 2021
335 - ukochana szarzyzna!
Konwersuję dziś z Myszą i dochodzę do wniosku, że jedyna presja, jaka na mnie działa motywująco, to presja atmosferyczna ;-)
No i podziałała, szarzyzna skończona, zdjęcie jedno (na razie), bo czekam na współlokatora, co go ma kurier przywieźć, ale nie wiadomo kiedy, także teges :-P
Sweter zrobiony na drutach 3,5 (ściągacze na 2,5), z szarej antycznej owcy ze szpuli. Prany 3 razy zanim owa owca ze szpuli przestała oddawać ostatnie 30 do 40 lat składowania ;-)
Jest! Mój! Najmojszy! Nie oddam nikomu! Jest cienki i ciepły, ma same walory, nie jest uszczypliwy, a wręcz przeciwnie, otula łagodnie i pieszczotliwie ;-) Kocham go i uwielbiam!
Zdaję sobie sprawę, że ten post powinien zostać opublikowany w niedzielę, ale w niedzielę dopiero skończyłem, a w poniedziałek chowałem nitki i w ogóle ;-)
Nic to, z opóźnieniem, ale jest - moja wielka miłość ;-)
Miłego! Ja idę się położyć, bo na leżąco mniej boli ten glut w zatokach jednak...
Uściski!
L.
Monday, 8 February 2021
334 - to nie jest propaganda...
Niezbyt często piszę o książkach, szczególnie, że mało miałem czasu na czytanie przez ostatnie 13 miesięcy. Znaczy czas może i był, za to mózg nie działał, bo jak człowiek cały czas w alercie, to jednak nie jest w stanie się na niczym skupić.
No i tak... Znacie Wojtka Szota? Jak nie znacie to poznajcie, gdyż to jego wina, że kupiłem ebóczka i czytałem po kawalątku, bo to straszna książka.
U siebie na fejsie napisałem:
"Już kończę, skończyłbym wczoraj, ale musiałem zagryźć przed snem czym innym, bo bym myślał pół nocy o tym jak mamy przej...
Idźcie i czytajcie to wszyscy! Przerażająca książka o rzeczywistości, w której przyszło nam żyć...
Szota też czytajcie, bo jak on coś poleca, znaczy warto."
Żyjemy w okropnych czasach.... Serio. Jak czytałem o tym, co się działo w Syrii, to przypominałem sobie moje rozpaczliwe próby powiedzenia ludziom, że przecież oni mają tam wojnę, bomby im lecą na głowę, nikt z tych ludzi nie chce być imigrantem, oni chcą żyć po prostu... I nic. Bo przekaz był jednoznaczny - zły uchodźca, co to nam wprowadzi szariat i w ogóle... Ludzkość jest obrzydliwa... A raczej obrzydliwie głupia.
Zastanawiałem się kiedyś jakim cudem ja, z ultrakatolickiego domu, przesiąkniętego zabobonem i uprzedzeniami (najwięcej antysemityzmem), wyrosłem na kogoś, kto w ogóle nie czai rasizmu. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak ktokolwiek może być "gorszy" bo ma inny odcień skóry. Przecież wszyscy jesteśmy równi, na podstawowym biologicznym poziomie nie różnimy się niczym zupełnie. Mamy te same potrzeby, bo do życia potrzeba nam powietrza, wody, pożywienia, schronienia i wspólnoty. Dalej każdy z nas potrzebuje akceptacji i miłości. Bezpiecznej przestrzeni, w której mógłby się rozwijać...
I jeśli ja to rozumiem, to cholera każdy powinien, bo to oczywiste! Ale niestety, nie jest oczywiste. Zabobon trzyma się mocno, a świat ma wyjebane na tragedie ludzi w Rwandzie, Syrii itd...
Czy ja się daję manipulować? Zapewne. Nie mam aż takiego wglądu we własny umysł, żeby oddzielać ziarno od plew za każdym razem, ale staram się przynajmniej zastanowić nad tym, co czytam w tej sieczce, którą codziennie trawię jako "informacje".
Polecam! I Szota też polecam!
Miłego tygodnia!
L.
Saturday, 6 February 2021
333 - zmiany!
Ewolucja to zmiana. Tkwienie wciąż w tym samym nie przynosi zmian ewolucyjnych. A u mnie ostatnie dwa lata to były same zmiany. Część z nich była bardzo niefajna, ale wciąż, dzięki nim jestem innym człowiekiem, niż kiedyś. I dobrze! I te zmiany - tu i teraz - w końcu są dobre.
No to zacznijmy od zmiany lokum ;-)
Od 30 stycznia mieszkam sobie radośnie za Wisłą i powiem Wam, że strasznie tęskniłem! A widok z tarasu mam taki:
I wiecie co? Sypiam. Zasypiam w 30 sekund i śpię całą noc! Jeszcze z miesiąc i znów będę w stanie używalności ;-)
A ponieważ już nie muszę dzielić z nikim mojej przestrzeni życiowej, to wielkie i grube skarpety robią teraz za kapcie
No właśnie, końcówka poprzedniego roku i początek tego to zdecydowanie skarpetkowy czas ;-) bo udało mi się wyprodukować parę dla kogoś, kogo chciałbym utulić osobiście, a nie mogę, bo plaga cholerna, więc chociaż tak, a ponieważ włóczka była i popiskiwała cichutko, to się machnęło te skarpety z dziką radością i teraz Margo ma ciepło w stopy ♥
(dodam, że odpytywałem Orkana z rozmiaru i preferencj ;-) tajna akcja level master! Dzięki Orkan ♥)
Zdjęcie dostałem jak już doszły :-D