Pierwszy raz w moim zawodowym życiu wziąłem 2 tygodnie urlopu i nie dałem się wmanewrować w zlecenia i inne takie. Okazało się, że 2 tygodnie po tylu latach zapierdolu to jednak za mało, bo organizm wysiadł i mam zapalenie zatok, gardła i uszu jednocześnie (nie, to nie covid, testy negatywne).
Co sobie zaplanowałem na urlop?
Otóż to:
I udało się tym razem. Niektóre książki potrzebują kilku podejść (albo 30 stron dziennie, jak przy "Magu" Fowlesa).
Od razu się przyznam, to nie było moje pierwsze podejście, ale do tej lektury ja naprawdę potrzebowałem być "wolny i swobodny". W stresie nie wejdzie, nie ma szans.
Jaką książką jest "Lód"? Dziwną. Filozoficzną. Zamarzło... czy cokolwiek w moim życiu zamarzło? Owszem. Prawda nas wyzwoli, tak mówią... mnie nie bardzo, bo kraj taki, co raczej zakłamanie preferuje, ale ja od 2014 już wiem kim jestem, więc zamarzło :-)
Czy polecam? Tak! Ale tylko wtedy, kiedy Wam się nie spieszy i kiedy macie otwarty umysł. Po tej lekturze przeszukałem zbiory biblioteczne światowe i zaordynowałem sobie Khuna i Wittgensteina w ramach radości z filozofii (z wykształcenia jestem filozof, niedorobiony, bo bez magisterki). Napiszę Wam tylko, że nauka jest wspaniała, że warto czytać rzeczy, które są "nieprzysiadalne", że warto czasem zerknąć w stronę inną niż ta, w którą patrzymy zazwyczaj.
"Lód" na pewno nie jest książką dla każdego, "Lód" jest książką dla uparciuchów, dla rogacizny takiej jak ja, co to się zaprze czterema i doczyta. Bo to nie jest książka relaksująca. To jet książka wymagająca i jeśli nie masz fazy na taką lekturę, to odpuść bez stresu. Być może kiedyś sięgniesz ponownie.
Polecam, warto, ale nic na siłę :-)
A teraz jeszcze piosenka, która mi zawsze przypomina o moich Przyjaciółkach, które znoszą zbyt wiele. Więc chętnie z Nimi pokrzyczę :-)
Oi niedobrze, ze zdrowie szfankuje, ale dobrze, ze to nie covid. Moje ostatnie wyzwania czytelnicze - jeden rozdzial dziennie bardzo mi odpowiadaja, nigdy bym sie nie porwala sama na Wojne I pokoj, a tak przeczytane.
ReplyDeleteCzasem trzeba sobie dawkować :-)
DeleteNo z tym choróbskiem, to ja szczerze mam dosyć, od piątku mnie tak tarmosi i nie chce przestać...
Miłego tygodnia!
Kuruj się! Książki ostatnio preferuję lekkie, łatwe i przyjemne (acz trzymające poziom). Kawałek - ponadczasowy.
ReplyDeleteNo ja po Dukaju jakąś dziwną z biblioteki wyrwałem, ale nie mam siły czytać, gdyż nie mam siły w ogóle :-/
DeleteTeleporada była, antybiotyk mam.
Zdrowiej! Z braku czasu ostatnio opowiadania czytam. Kiedyś nie lubiłam tej formy, teraz mam pewność że doczytam kawałek do końca, a nie odłożę i znajdę za pół roku nie pamiętając o co chodziło.
ReplyDeleteDbaj o siebie, ściskam
Leżing i smarczing uskuteczniam. Ych...
DeleteOczekuj niespodziewanki ;-)
;-*
Nie kojarzę nic tego autora, chyba muszę zwrócić na tę pozycję uwagę
ReplyDelete"Katedrę" i "Starość aksolotla" też warto.
DeleteTrwałego powrotu do zdrowia życzę i odporności na wszelkie przeciwności!!! Z lekturami (u mnie to reportaż lub pop.naukowe) postanowiłam po autorach lecieć. Wzięłam się za R. Dunbara - psych. ewolucyjna, antropologia, psych. społeczna etc. Zaczęłam od starszej "Pchły, plotki a ewolucja języka", teraz przerabiam najnowszą - "Przyjaciele". Może będzie o tym kiedyś post. Pozdrawiam! :-)))
ReplyDeleteDzięki wielkie! Póki co się czuję jak bioodpad, ale mogę już oddychać przez nos ;-) łał!
DeleteKoniecznie napisz posta o książkach, bo człowiek najlepsze rzeczy czasem przegapi, jak mu ktoś nie poleci :-)
Dzięki za polecenie. Dla mnie to chyba jeszcze nie ten moment. Zdrowia!
ReplyDeleteI nawzajemnie! ;-* U mnie jednak nie covid, tylko zapalenie zatok, gardła i uszu (takie kombo, że marzysz przez większą część trwania, żeby zapoznać miłego chłopca z gilotyną na już ;-)). Antybiotyk mnie przeczołgał, ale już jest prawie OK.
DeleteBędę niedługo polecać lżejsze rzeczy, ale to jak mi wróci zdolność czytania, bo glut (wielkości arbuza) w mózgu skutecznie odstręcza od czytania czegokolwiek.
Trzymaj się Kochana i niech ta zaraza już se idzie. Najlepiej do Putina niech se idzie każda zaraza...
Szybkiego powrotu do zdrowia (chyba żeś już dawno zdrów) i wszystkiego dobrego na nowym miejscu... (tak, ja ostatnio bardzo wypadłem z obiegu stąd te opóźnienia) Dzięki za przypomnienie piosenki, wieki jej nie słuchałem.
ReplyDeleteNiestety jeszcze nie bardzo, ale już dziś do roboty numero duo (najwyżej mnie karetka zgarnie).
DeleteWłaśnie, właśnie, co tam u pana, Panie Goozikowy?
U mnie jakiś moment spokoju może nadejdzie. Marzę o tym, żeby już nie musieć pracować (najlepiej w ogóle, ale najbardziej na 2 etaty)... Ych, ale przy tych cenach, to niedługo się trzeba będzie za trzecim rozejrzeć :-/
Pozdro! Udziergi już jakieś są, więc coś tam pokażę niedługo, Leopold dawno nie pozował ;-)