Saturday 15 June 2019

277 - melancholijne skarpety

Misia już nie ma. Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia, a przede wszystkim za wsparcie całkiem konkretne. Dziękuję! ♥

Przez ostatnie 2 tygodnie próbowałem się pozbierać. Jest ciężko. 

Upały nie pomagają. Nie mam siły na nic...

Ale coś trzeba robić, żeby nie myśleć. Więc robię skarpetki (robić skarpetki od palców nauczyła mnie Agata ♥ , a wspomagają sklerotycznego dziewiarza tutki IK). Do tej pory powstała jedna para z włóczki bezbanderolowej wyszperanej w grochowskim lumpeksie. Nie wiem co to, ale robi się cudownie. 


Nie ma szans na lepsze zdjęcia, gdyż zaciemnienie pełne i tylko parapet oświetlony. Póki się nie ochłodzi, będzie jak jest.

Życzę nam wszystkim ochłodzenia i powietrza, które nie przypomina gorącej grochówki.

Uściski!
L.

9 comments:

  1. Skarpetki na zimę się przydadzą a może teraz pora na nowego pieska lub kotka?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie, Basiu. Ja chory człowiek jestem, nie wiadomo, ile to potrwa, ale nie chcę zostawiać psiaka, a i zostawienia więcej nie zniosę. Wściekle boli.

      Delete
  2. Przyjmij wyrazy współczucia. Ja też musiałam uśpić Haczyka... Dla mnie pociechą było, że pies się już nie męczy...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pamiętam, Haczyka też opłakałem, bo to taki fajny Haczyk był ♥
      Tęsknota straszna, dziś jakoś szczególnie ciężko :-(

      Delete
  3. Wyrazy współczucia. Dużo siły! Trzymaj się!

    ReplyDelete
  4. Zrobiłam w życiu jedną skarpetkę, tak żeby się przekonać,czy potrafię. Udało się, ale motywacji na więcej jakoś w sobie nie znalazłam, a przecież wyjątkowo fajne są takie własnoręcznie robione:-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Idealna robótka na upały, nic nie zalega na człowieku dodatkowo dogrzewając. Trzecia wełniana w produkcji, 2 skarpetkowe motki Phildara u IK zamówione, będę mieć na całe lato.
      Wczoraj się ochłodziło, więc na druty wskoczyła czapka, ale to "ochłodzenie" (z której strony 25 Celsjuszy to chłód, ja się pytam?) ma potrwać tylko chwilę, więc produkcja skarpet w tym roku będzie pokaźna.
      Marzę o tym, żeby z maja wskakiwać od razu we wrzesień... Hibernowałbym na te 3 miesiące, gdyż prędzej mnie zabije upał, niż cokolwiek innego...

      Delete
    2. Haha;-) Ja hibernowałabym 3 miesiące zimowe. Ostatnio wpadło mi do głowy takie wyjaśnienie - w moim mózgu endorfiny i inne szczęśliwe hormony wyzwalają się, gdy temperatura na zewnątrz przekracza 28 stopni, w niższych temperaturach jestem nieszczęśliwa (neutralna między 22 a 28 st.), a upał jakoś tak działa, że nawet, jak leżę plackiem i się rozpływam, to w pełni szczęścia;D Hmmm..., na jednych alkohol, na innych upał:-). Rozmawiałam z moim bratem - był w Polsce w ub. tyg (na co dzień w Irlandii) i największą atrakcją pobytu były dla niego upały:-)

      Delete
    3. Ja się chętnie do Irlandii przetransferuję, lubię deszcz i chłód wielce, upał mnie dobija...

      Delete