Sunday, 25 February 2018

231 - Finito!

To była straszna męka. Bo niby świetna włóczka (dziękuję, Kasiu :-*), ale jakoś do niczego mi nie chciała pasować kolorystycznie. W beżach to ja jednak niekoniecznie. 




No to ufarbowawszy nieco. Tak ze 2 motki. Problem w tym, że kolor odpływa po praniu. Trudno. I tak coś dłubał człowiek, dłubał, potem pruł, dłubał, znowu pruł...



A potem pomyślał, że może zamiast dla siebie, to wykorzystać jako prezent. No i znowu dłubał i pruł, ale tym razem już celowo ;-)

Oraz nauczył się robić raglan od dołu, co, Moi Mili, udało się dzięki Gackowej (dzięki :-*), bo bez niej by człowiek pruł jeszcze bardziej :-D, a tak to jednak mniej!


Ów produkt powstał na osobę wysoką i szczupłą, dopiero się zrobił, więc jeszcze nie został ani uprany, ani zblokowany, ale JEST! O!

Szafa robi piękne tło ;-)



A cudne guziki zawdzięczam Mojej Ulubionej Pani z pasmanterii na Odyńca (przy Wołoskiej, zaraz za bazarkiem), którą bardzo serdecznie pozdrawiam i dziękuję! ♥


Miłego tygodnia, Kochani! Niech Wam będzie ciepło! ♥


4 comments:

  1. Gratuluję samozaparcia ☺fajny efekt ☺

    ReplyDelete
    Replies
    1. A dziękuję! Ponad rok ta męka trwała, ale się udało :-D Ha!

      Delete
  2. Są takie projekty, ale potem jaka satysfakcja, gdy włóczka przybierze wreszcie tę właściwą formę:-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. O tak! Ale mam nadzieję, że z dużymi projektami będzie szlaban na dłużej, bo to wściekle męczy taki rozgrzebaniec, co to leży i leży...

      Delete