Saturday, 25 February 2017

197 - teksaska lama aniluxu

Taka lama z akrylem mi się trafiła w cenie bardzo zacnej, a że były ostatnie 2 motki, to człowiek nie deliberował długo i wziął oba ;-) Ponieważ lama, w przeciwieństwie do merynosa, człowieka uczula nawet jak robi, to wziął w zamyśle na prezent. 
Prezent został dziś odebrany już w całości i mogę nawrzucać ;-)



A to już prezent w częściach dwóch -
część pierwsza to uszata czapa:




(Owłosienie Leopolda to mój superekstraprezent urodzinowy, który dotarł ciut później, ale i tak cieszy!)
 W bonusie mła wew prezencie - włala


Taka manga, proszPaństwa ;-)

A część druga to chuścidło:



Miłego wszystkiego ♥

Za chwilę tutek wielojęzyczny jak zrobić czapkę uszatą ;-) bo widzę zapotrzebowanie, zgapiane jest nie do końca poprawnie ;-)




13 comments:

  1. Bardzo ładny komplet. Zwłaszcza ta "rogata" czapka przypadła mi do gustu :)

    ReplyDelete
  2. Ciekawam jak te rogi robisz :)
    A chusta wygląda przytulaśnie :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. najprościej jak można ;-) wszystko pokażę!
      chusta przytulaśna jest obdarowany od razu wymiział i się wziął zawinął i tak siedział 3h ;-)

      Delete
  3. Chusta jest piękna a czapka, ciekawa. Nie znam tej włóczki. Piszesz, że fajna?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak kogo lama nie dusi podczas robienia, to nawet bardzo fajna :-)

      Delete
  4. Lama teksaska wydawała mi się przemiła w dotyku, a w praktyce okazało się, że drapie jak nie wiem co. Szczęśliwi, których to nie dotyczy, bo włóczka do roboty całkiem fajna i efektownie rzeczy z niej wychodzą. Wiem, bo mam etolę (też czarną:-)), a Twoje udziergi też super. Leonard we włosach bardzo zyskał:-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Leopold się kiedyś obrazi za tego Leonarda :-P
      Lamy, wielbłądy i alpaki to ZUO wcielone! Kijem nie tknę nawet ;-)

      Delete
    2. Matko! Nie wiem dlaczego napisałam Leonard????? Może mi Di Caprio się w myślach zaplątał. Przecież wiem, że Leopold. Wyrazy ubolewania za tę pomyłkę, wstyd mi!
      To ZUO ponoć wcale nie drapie, tak mówią znawczynie i może im kiedyś zaufam i wreszcie sprawdzę. A Anilux był do bani i dobrze, że upadł, wszystkie ich włóczki, bez wyjątku, mnie drapały i z tego powodu miałam nawet kilkuletnią przerwę w dzierganiu w młodości...

      Delete
    3. O, mnie Sonata doprowadziła do krawędzi szaleństwa... a taki ładny kolor miała, tylko nie dało się tego robić, tak się rozwarstwiała!
      Rzeczona lama ponoć bardzo miła w noszeniu jest, może to męska włóczka po prostu ;-) jakby nie było lamy, to sam akryl przyjemny bardzo takoż.
      Leopold nie żywi urazy, ale uprasza o nie mylenie z Leosiem, bo go nie cierpi organicznie ;-)

      Delete
  5. Ja jestem straszny frajer, bardzo dużo po promocji biorę rękodzielniczych półproduktów. Nigdy nie wychodzę z pasmanterii z pustymi rękami. Nałóg.
    Włosy świetne. Taki kolor syntetyk przyszłości.
    :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. A ja owszem, wychodzę, bo zwykle sobie imaginuję to, co leży i czeka na przerób, ale nie tym razem ;-)
      Peruka obłędna jest! :-D Uwielbiam ją!

      Delete