Monday, 6 April 2015

151 - Space, the final frontier...

Są tacy, którzy wiedzą, że kocham Star Trek i znają okoliczności mojego umiłowania kosmosu. Dla tych, którzy nie wiedzą jak to się zaczęło kilka bezużytecznych faktów z mojego życia licealnego. Moja Kochana Mamusia wpadła na genialny pomysł i zanabyła mi na początku ogólniaka (nie będę się rozpisywać kiedy dokładnie, bo wyjdzie, że ludzie tak długo nie żyją i jestem kosmitą - co podejrzewałam od zawsze) zestaw TVSat. Jak juz wszystko zostało zamontowane na balkonie, a ja rzuciłam się na pilota z żądzą w kciuku, to się okazało, żem stracona dla świata zupełnie. SkyONE, wtedy niekodowane, nadawało dwa razy dziennie (o 17 i 23 naszego czasu) ST: TNG. Kochałam się w androidzie ;-) na zabój!

Ale ja nie o tym, tylko o mojej wielkiej miłości do kosmosu w filmie (nie w każdym, oj nie).


INTERSTELLAR

Czytałam jak się Panna Marchewka z Panem Marchewką zachwycili i miałam nawet się wybrać do kina, ale seans o 21:20 był ponad me wątłe naonczas siły. Z bólem serca odpuściłam. 
I nagle bum! 


Interstellar z Polityką! ♥ 
(cena mnie lekko zszokowała, aleeeeee...  :-D)

Miałam szczery zamiar obejrzeć już w piątek, ale piątki wieczorem spędzam z przyjaciółmi patrząc jak Gopher wymordowuje nas grając w XCOM (jeszcze żyję, hyhy).

Wracając do tematu: bardzo mi się podobał wątek ekologiczny. Ziemia się w końcu zbuntowała i próbuje pozbyć się tych wrednych pasożytów, czyli ludzkości. Na nasze miejsce może wskoczy jakiś sensowniejszy gatunek? Oby ;-)

Nie chciałabym wrzucać spojlerów, bo warto obejrzeć film. Ja wiem, niektórzy pewnie stwierdzą, że dłużyzny, że nie tak, że w ogóle błech i fujś. Nie jestem fizykiem, więc nie wypowiem się o prawdopodobieństwie zaistnienia takich rzeczy, jakie Nolan sobie zwizualizował. Poza samym kosmosem, jego pustką i niezmierzonym ogromem jest jeszcze człowiek jako istota społeczna, uwikłana w przeróżne relacje i nasz podły gatunek u progu zagłady. Tylko Anne Hathaway wygląda tak, jakby miała zaraz zejść na suchoty i miała wiecznie tłuste włosy... Ale ja jej może nie lubię po prostu ;-)

IMHO świetny film. absolutnie warto iść jutro do kiosku i zapolować, bo może się jeszcze gdzieś ostał. 




12 comments:

  1. Muszę wreszcie obejrzeć, koniecznie :)

    A co do ST... ja kocham Voy bo jak byłam w podstawówce to na paśmie odkodowanym Canal+ leciały bodajże co niedzielę po 1 odcinku. Kurde cały tydzień czekałam na to, a często się zdarzało że rodzice coś innego chcieli oglądać w tym czasie, i dupa blada ;)

    Apropos androida to nie mogę się powstrzymać:
    http://i.stack.imgur.com/ObBgt.jpg
    :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mr Data oh :-D ja to chyba mam coś z robotami ;-) w ogóle świat ST jest mi najbliższy - nikt nie pracuje dla pieniędzy, nie ma głodu, wojen, bezdomności... ideał ;-)
      “Star Trek was an attempt to say that humanity will reach maturity and wisdom on the day that it begins not just to tolerate, but take a special delight in differences in ideas and differences in life forms. […] If we cannot learn to actually enjoy those small differences, to take a positive delight in those small differences between our own kind, here on this planet, then we do not deserve to go out into space and meet the diversity that is almost certainly out there.”
      ― Gene Roddenberry
      Interstellar obejrzyj koniecznie, poza suchotniczą Annee Hathaway (no nie lubię jej nic a nic) wszystko mi się tam podoba (najbardziej wizja zemsty planety, hyhy ;-))

      Delete
    2. Roboty, powiadasz. A Iron man (oczywiscie w zbroi) też się kwalifikuje? :D

      Delete
    3. a gdzieś już nawet pisnęłam, że ze Starków to dla mnie interesujący wyłącznie Tony Stark jest :-P
      zatem się kwalifikuje, jak najbardziej :-D

      Delete
    4. No BA :D
      Jeżeli jeszcze nie subskrybujesz to polecam stronę na FB Roberta Downeya Jr, osobiście ją prowadzi i wrzuca tam czasem rzeczy nieziemskie, ma gość poczucie humoru. Kiedyś nawet wrzucił to:
      http://www.inquisitr.com/1641381/robert-downey-jr-iron-man-loki-fanfiction/
      :D

      Delete
    5. mwahahaha :-D
      dooooooooooobre :-D
      (aż się boję Wujka Gógla spytać o siebie teraz, hyhyhy)

      Delete
  2. Mój mąż oglądał, ja tylko niechcący coś tam podejrzałam, no i końcówkę samą... Strasznie zamotany, chyba? Ale mamy na dysku więc pewnie kiedyś przysiądę i obejrzę w całości:-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. nie jest absolutnie zamotany. imho bardzo dobrze opowiedziana historia :-)

      Delete
  3. Ja chciałam zostać Klingonem.

    Jak gdzieś znajdę (ale aktywnie szukać nie będę, bo zapomnę), to pooglądam. Ciekawie brzmi.

    ReplyDelete
  4. Ksiazki nie czytalam, film stanowczo za dlugi :) artdeco

    ReplyDelete
    Replies
    1. za długi to nie, długi faktycznie, ale nie odczułam "zadługości", bom oglądała w zaciszu, a nie w kinie :-)
      dla mnie gniotem strasznym za to było Gravity. oh myyyyyyyyy...

      Delete