Friday, 24 April 2015

153 - jest jak w niebie

czyli  garść wspomnień. 
W mym sercu jest ciepłe miejsce dla Lecha Janerki, zawojował me serce absolutnie i całkowicie, nie ma innego krajowego artysty, którego mogłabym słuchać w każdym wydaniu (bo każden jeden, poza Janerką właśnie, jakiegoś knota popełnił). Chodzi za mną od jakiegoś czasu ta pieśń:



Jakby komu było mało:





Wychowałam się na radiowej Trójce i Rozgłośni Harcerskiej, słuchałam Tomka Beksińskiego i metalu mając lat 11, a pierwszą płytą przeze mnie wysłuchaną na aparaturze marki Bambino, w wieku bodajże lat 3, była płyta ta:



Się bym chciała jakimś udziergiem pochwalić, ale NIEMAMCZASU :-P
i nie dzieję ;-) robię inne fajne rzeczy o czym kiedyś może napiszę, a na koniec wisienka na torcie:



WIEJE!

miłego :-)





Friday, 10 April 2015

152 - poszło do Przyjaciół :-)

Czyli udzierg wydany :-)

1. Czapa z warkoczem




2. Chusta męska


3. Pomponiasta czapa z warkoczem


4. Etuja na ajfona ;-)


I jeszcze kilka innych, których nie zdążyłam uwiecznić na zdjęciach. 

Tak w ogóle, to post miał być o czym innym, co mi się przyśniło, ale zanim wydudlałam kawę, to okrągłe i piękne zdania zdążyły zblaknąć i wywietrzeć, także teges :-P

Miłego weekendu!





Monday, 6 April 2015

151 - Space, the final frontier...

Są tacy, którzy wiedzą, że kocham Star Trek i znają okoliczności mojego umiłowania kosmosu. Dla tych, którzy nie wiedzą jak to się zaczęło kilka bezużytecznych faktów z mojego życia licealnego. Moja Kochana Mamusia wpadła na genialny pomysł i zanabyła mi na początku ogólniaka (nie będę się rozpisywać kiedy dokładnie, bo wyjdzie, że ludzie tak długo nie żyją i jestem kosmitą - co podejrzewałam od zawsze) zestaw TVSat. Jak juz wszystko zostało zamontowane na balkonie, a ja rzuciłam się na pilota z żądzą w kciuku, to się okazało, żem stracona dla świata zupełnie. SkyONE, wtedy niekodowane, nadawało dwa razy dziennie (o 17 i 23 naszego czasu) ST: TNG. Kochałam się w androidzie ;-) na zabój!

Ale ja nie o tym, tylko o mojej wielkiej miłości do kosmosu w filmie (nie w każdym, oj nie).


INTERSTELLAR

Czytałam jak się Panna Marchewka z Panem Marchewką zachwycili i miałam nawet się wybrać do kina, ale seans o 21:20 był ponad me wątłe naonczas siły. Z bólem serca odpuściłam. 
I nagle bum! 


Interstellar z Polityką! ♥ 
(cena mnie lekko zszokowała, aleeeeee...  :-D)

Miałam szczery zamiar obejrzeć już w piątek, ale piątki wieczorem spędzam z przyjaciółmi patrząc jak Gopher wymordowuje nas grając w XCOM (jeszcze żyję, hyhy).

Wracając do tematu: bardzo mi się podobał wątek ekologiczny. Ziemia się w końcu zbuntowała i próbuje pozbyć się tych wrednych pasożytów, czyli ludzkości. Na nasze miejsce może wskoczy jakiś sensowniejszy gatunek? Oby ;-)

Nie chciałabym wrzucać spojlerów, bo warto obejrzeć film. Ja wiem, niektórzy pewnie stwierdzą, że dłużyzny, że nie tak, że w ogóle błech i fujś. Nie jestem fizykiem, więc nie wypowiem się o prawdopodobieństwie zaistnienia takich rzeczy, jakie Nolan sobie zwizualizował. Poza samym kosmosem, jego pustką i niezmierzonym ogromem jest jeszcze człowiek jako istota społeczna, uwikłana w przeróżne relacje i nasz podły gatunek u progu zagłady. Tylko Anne Hathaway wygląda tak, jakby miała zaraz zejść na suchoty i miała wiecznie tłuste włosy... Ale ja jej może nie lubię po prostu ;-)

IMHO świetny film. absolutnie warto iść jutro do kiosku i zapolować, bo może się jeszcze gdzieś ostał.