Sunday, 12 July 2020

314 - systemowo i w mainstreamie...

Miałem se odpuścić, ale nie. Dlaczego? Bo milczenie oznacza zgodę. Bo szambo wylewane na osoby LGBT+ trafiło do mainstreamu, którym dla mnie była "nowa Fantastyka".
Większość z Was się zapewne nie interesuje, ale w latach 80 i 90 to było jedyne okno na świat fantastyki zagranicznej, bo wydawnictw było mało i nie wydawały one zbyt wiele. Kupowałem co miesiąc i czytałem po całości... 



Tymczasem, w lipcowym numerze, opublikowano tekst Komudy, który jest obrzydliwy. Redakcja (po burzy) opublikowała przeprosiny. A raczej "przeprosiny", bo ich żenujące tłumaczenia obraziły mnie jeszcze bardziej... Obraziły przede wszystkim moją inteligencję.

Nikt mi nie wmówi, że nagonka na nas trwa od czerwca... Ona eskaluje od momentu, kiedy po pierwszym filmie Sekielskich episkopat odwrócił uwagę od problemu pedofilii w kościele wylewając szambo na osoby LGBT+. Tak, bracia Sekielscy, zupełnie niechcący, dowalili nam. 

Nikt mi nie wmówi, że naczelny, który się podpisał pod numerem nie zdawał sobie sprawy z tego jakie poglądy ma Komuda (fandom to jedna wielka "rodzina", oni się tam wszyscy znają przecież, nie tylko zawodowo!), a tekst "niefortunnie" trafił do numeru po ścieku zaprezentowanym przez obóz rządzący w kampanii... Nikt mi też nie wmówi, że tekstu nie przeczytał, bo jeśli by NIE PRZECZYTAŁ i puścił, to jednak powinien zmienić pracę... Zatem tak. Systemowo i w głównym nurcie.
  Tu raport Rzecznika Praw Obywatelskich, przeczytajcie... A będzie gorzej. Dużo gorzej.

Ja jestem twardy jak suchar bieszczadzki, a czuję się coraz bardziej zaszczuty. Co mają powiedzieć osoby nastoletnie, które dopiero odkrywają własną tożsamość?
Każdemu, kto twierdzi, że nie ma powodów porównywać tego szczucia i nagonki do tego, co działo się 100 lat temu pozwolę sobie zacytować odpowiedź Jacka Dehnela (w wątku z owymi "przeprosinami"):

*Jacek Dehnel: (...) w jaki sposób tekst może naruszać wolność innych ludzi? Zastanówmy się! Czy mamy jakieś przykłady z historii? Czy mamy przykłady z III Rzeszy i Rwandy, z Chin, z II RP? Czy orientujemy się, jak tekst przechodzi w rzeczywistość? Czy wiemy, że każde ludobójstwo ma fundament z pracy w języku i narracji, która pozwala zdehumanizować „wroga”? Czy po doświadczeniach XX w. mamy w kodeksach prawnych większości krajów Zachodu przepisy o penalizacji mowy nienawiści i nawoływaniu do nienawiści? Czy człowiekowi po ukończonych klasach podstawówki i szkoły średniej wypada udawać publicznie taką naiwność lub zdradzać się z taką niewiedzą?*
i jeszcze jedna (Jacek Dehnel to najcierpliwszy człowiek na świecie, zdaje się)


*Jacek Dehnel: (...) no ale oczywiście, że obejmuje - w jakimś sensie mowa nienawiści zawsze jest oparta na fikcji, więcej: na kłamstwie. Tutsi nie byli karaluchami, Żydzi nie chcieli zdobyć panowania nad światem i przerobić dzieci na macę, a geje nie chcą uczyć dzieci masturbacji. "Protokoły Mędrców Syjonu" były fikcją, legendy o Krwawiącej Hostii były fikcją, fikcją był "Żyd Suess", fikcją był "Heimkehr" i fikcją był "Giftpilz", więc tu akurat nic się nie zmieniło.
Mowa nienawiści to sytuacja, w której atakujemy jakąś grupę (zazwyczaj mniejszość, choć niekoniecznie - bo np. kobiet jest nieco więcej niż mężczyzn) ze względu na jej cechy przyrodzone, z reguły wykorzystując właśnie arsenał fikcji. Innymi słowy: atakowanie polityki państwa Izrael nie jest antysemityzmem, oskarżenie Rozenbluma, który nam akurat podwędził portfel nie jest antysemityzmem. Jeśli jednak mówimy, że Rozenblum czy Izrael robi, co robi, bo Żydzi są z gruntu źli, że są sposób przyrodzony źli, podli, nieuczciwi i zdradzieccy (a mamy na to "dowody" w postaci "Protokołów Mędrców Syjonu" na przykład - fikcji właśnie) to jest to antysemityzm.

Więc to, co Pan mówi o jakimś "przesunięciu granic" nie jest prawdą. "Protokoły" mają już ponad sto lat i od początku były mową nienawiści z określonymi celami politycznymi, pisaną (a raczej plagiatowaną) na polityczne zamówienie.*


A, dodam jeszcze, że tokenowy tęczowy numer mam nigdzie, bo nikt, z tych, którzy tak bardzo sterują w kierunku brunatnych wód, go nie kupi...

Jeszcze jeden link, bo w rozmowach z ludźmi słyszę/czytam, że przecież NIE MA PROBLEMU (bo oni go nie widzą...), a problem JEST.

10 comments:

  1. Brzydzę się ludźmi nietolerancyjnymi. Zapewne oni są idealni, pobożni, tylko plują jadem. Uduszą się swoją nienawiścią, zobaczysz. Ostatnio ktoś z rodziny kazał opuścić swoje konto na FB, jeśli jest zwolennikiem LBGT.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Najgorsze, że to jest już główny nurt, a nie nisza... Teraz każdy może :-/ i to jest takie obrzydliwe.

      Delete
  2. Nie wiem, co napisać... jestem zdołowana. Wypowiedzi Dehnela lubię czytać, ale co z tego, skoro jedyne, co mogę, to pokiwać głową, że to wszystko racja...

    ReplyDelete
    Replies
    1. No właśnie, niestety. Teraz liczą się inne racje, takie, z którymi ja się nie potrafię identyfikować. Nie przypuszczałem, że dożyję takich czasów szkaradnych...

      Delete
  3. Pomiędzy Malezją a Polską jest 6 godzin różnicy. Kładłam się spać spokojna. O dziwo. Poranne wyniki nie zaniepokoiły mnie. byłam pewna, że jeszcze wszystko może się zmienic. O 14 w Malezji byłam zdruzgotana. wyszłam z pracy, nie mogłam się uspokoić. chcę normalności, chcę akceptacji inności, chcę tolerancji. Czy to za dużo?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Widzisz, ja z kolei od czwartku miałem zjazd, a teraz mi przeszło. Teraz wiem, że muszę się ewakuować, bo lepiej nie będzie. Spirala nienawiści nie da się odkręcić...
      Dzięki za wizytę i komentarz! Teraz już wiem, kto jest tą drugą osoba z Malezji, która odwiedza mojego bloga! :-)
      A co do normalności, to obawiam się, że cały świat zwariował ostatnio i coraz mniej miejsc, w których jest normalnie, a nie z odchyłem w jakąś brunatną breję... Marzy mi się Tajwan, ale tam z kolei cień wielkiego czerwonego smoka (i upiornie gorąco).

      Delete
  4. Chyba my wszyscy, marzący o normalnej sprawiedliwej i demokratycznej Polsce, przeżyliśmy pewien szok. I wiedz, że byliśmy, jesteśmy i będziemy z Tobą, z Wami. Ten kraj jest naszym wspólnym miejscem na ziemi. Pozdrawiam Cię serdecznie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję! ♥
      Dla mnie to nie jest szok. Od 2015 roku robi się coraz duszniej, nie dziwi mnie eskalacja, po prostu brzydzi. Szokuje mnie, że taki ściek jak tekst Komudy pojawił się w czasopiśmie, które uważałem za w miarę bezstronne (choć oni tam od zawsze skręcali mocno w prawo). Dno dna.
      Ale nie będę milczeć. I naprawdę widzę wokół siebie moc wsparcia, w najmniej oczywistych sytuacjach i nawet od obcych :-)
      Niestety, spirala nienawiści nakręcona, więc będzie coraz gorzej, mimo tych wszystkich wspaniałych osób.
      Uściski, Kochana! ♥

      Delete
  5. Wbijaj do NL. Póki nie zamknęli granic. Tu jest tolerancyjnie, aż do porzygania czasami. Mieszkając w Polsce (wydaje mi się jakby to było lata świetlne temu) byłam bardzo tolerancyjna. Taka prawie holenderska. Po przyjeździe do Holandii zaczęło mi przechodzić. Ostatnio z kumplem, notabene geyem mieliśmy pogawędkę o dyskryminacji i rasizmie. I to jest tak: jak nazwiesz czarnego "czarnuchem", to to jest rasizm. Jak on cię nazwie "białasem" to to jest ok. Ale cóż, w niektórych miejscach biali są mniejszością, więc muszą siedzieć cicho i przemykać opłotkami do domu. Poznałam marokańców, turasów i innych arabusów. I te doświadczenia nauczyły mnie, że dobry arab to.... Ale idąc tokiem rozumowania Dehnela, którego zacytowałaś, to chyba nie jestem totalnie nietolerancyjna, bo oceniam te przypadki które znam. I na ich podstawie wyrabiam sobie zdanie. I nie chodzi o to w co sobie tam wierzyli, ale jakimi byli ludźmi. A byli parszywymi.

    Co do mniejszości seksualnych (idiotyczne określenie) uważam, że każdy ma prawo żyć jak mu się podoba. I nikt nikomu do łóżka zaglądać nie powinien. Mam kumpli geyów i bardzo ich lubię. Co do lesbijek... Pracowałam z dwoma i obie były nazywając rzecz po imieniu, bo inaczej się nie da - pojebane. Poblokowałam je totalnie - sms, telefony, media, prawie otarło się o policję.

    Pewnie podpadłam. Ale myślę, że życie w pewnym stopniu weryfikuje poziom tolerancji. Oczywiście nie każdy Polak to alkoholik, nie każda Polka to dziwka, nie każda lesbijka jest zaborczą psychopatką, i pewnie nie każdy arab to brudny oszust, ale w tych stereotypach niestety jest ciut prawdy. Tylko z tego co czytam i słyszę, to w Polsce tak się właśnie z góry zakłada, bo pewnie ci co żadnego geya, lesbijki, czarnego czy chińczyka nie znają wydają na ich temat sądy. Uogólniające.
    Byłoby pięknie gdyby każdy trzymał się zasady - żyj i daj żyć innym. Ale to chyba utopia.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jeśli mnie przygarniesz ;-) bo na razie to krucho z forsą...
      Ale wiesz, ja nie chcę generalizować, bo ludzie są różni, znam fantastycznych, znam też i podłych... Nie lubię uogólnień i stereotypów, choć powiem Ci, że nie lubię też znacznej większości ludzkości. Bo jak się tak przyjrzeć z boku jako ludzkość jesteśmy źli, podli, niszczycielscy, chciwi itd. Ale to znów uogólnienie, bo zdarzają się w tej ludzkości osobniki naprawdę wspaniałe.
      Znam mechanizmy (nie wszystkie, rzecz jasna), mam jakąś wiedzę ogólną i jakąś szczegółową. Nie mogę pogardzać wyborcami PiS, bo ich rozumiem, wiem jak to jest być tą klasą pracującą, wiem jak to jest, kiedy wciąż tobą gardzą... Pamiętam, jak stałem w kuchni robiąc kawę i w radio poleciał tekst jak to jedna pani (sędzia zdaje się) walnęła, że jej się za mnie niż 10k nie opłaca wstawać rano... Ja wtedy zarabiałem mniej niż najniższa krajowa... I takich ludzi jak ja było przypuszczalnie 75% populacji - pracujących na czarno, szaro, niby na etacie, ale bez możliwości wzięcia wolnego, po 12h na dobę (nocki) przez 21 dni bez przerwy... (tak, to moje doświadczenia z małego miasteczka w Polsce, wcale nie tak dawno temu...).
      Been there done that. Łatwo się wydaje osądy z pełnym brzuchem i bezpiecznym dachem nad głową.
      Szczerze, chciałbym żyć w świecie, w którym nikt na nikogo nie szczuje, wszyscy darzą się szacunkiem i nawet jeśli mają odmienne poglądy, to umieją ze sobą rozmawiać...
      W tej chwili 99,9% mojej energii życiowej idzie na powstrzymywanie się. Nie mam takiej erudycji i kultury osobistej jak Jacek Dehnel, ot zwyczajnie, coś się studiowało, coś się czytało, coś tam się wie. Ale na litość, już mi tego 0,1% nie starcza na to, by funkcjonować, mam w sobie straszny chaos i wielką niezgodę na ten syf.
      Pamiętam nagonkę na uchodźców, pamiętam, jak tłumaczyłem, że tam jest kurwamać WOJNA, że ludzie nie uciekają, bo chcą, tylko bo MUSZĄ! Nawet sobie nie wyobrażasz tych kontrargumentów... Co za obrzydliwość to była... Teraz w moją stronę lecą podobne argumenty. Już nie mam siły...

      Delete