Sunday 27 October 2019

288 - szarzyzna w kilku odsłonach

Na początek prezent:


Skarpety i mitenki z włóczki z aloesem :-)

Starczyło na jeszcze jedną parę mitenek, zużyte 2 motki po 50 gramów tej włóczki:



Robi się świetnie, bardzo przyjemna rzecz ☺

A poza tym tonę w owcach i wielbłądach, bo M. robił porządki u Babci i znalazł jakieś straszne ilości włóczki, więc już do końca życia mam co robić. Nie wiem, czy się cieszyć, czy smucić ;-) 

Z jednej szarej owcy powstała na szybko chustka, bo zapowiadają zimno



Chusta nieduża 140/62 cm, ale powiem szczerze, że w porównaniu z estońską jest mięciutka jak kaczuszka ;-)
Wzór na ażur: na lewej stronie *P2tog, yo* (2 lewe razem, narzut), następny rząd na prawej stronie prawe przekręcone. I tyle. Nie zblokowane, bo skończyłem jakoś 20 minut przed północą i chciałem szybko uprać, żeby wyschło i było gotowe.

Z innych informacji: mam guza w mózgu (od lat mam, ale w końcu ktoś zauważył, że to JEST PROBLEM!, że nie ściemniam, że nie mam żadnej pieprzonej depresji itd.) i wielką nadzieję, że mi go wytną (to, że nie widzę to nie starość jednak), więc bardzo Was proszę, trzymajcie MOCNO kciuki, żeby wycięli bez dyskutowania (bo z naszym "systemem" to nigdy nic nie wiadomo, a mój ping-pong z lekarzami trwa już ze 4 lata...)


Uściski! Miłego tygodnia i trzymajcie kciuki!
L.

17 comments:

  1. No to trzymam mocno kciuki. Będzie dobrze, bo musi być! Komplet fajny. Chusta się przyda, choć ona chyba bardziej jest letnia, przynajmniej tak wygląda. Ściskam i czekam aż będziesz po. Choć fajnie jest komuś radzić, ja bym srała po kątach. Serio piszę. Może ty jesteś zahartowany w tym wszystkim.....Odzywaj się.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki!
      Wiesz, ja od 7 lat mam sarkoidozę, od 5 wiem, że ją mam. Na oddziale był człowiek z ciężka niewydolnością oddechową, więc miałem szansę się przekonać jak będzie wyglądać moje "życie" i po wyjściu ze szpitala siedziałem 2 tygodnie myśląc o śmierci.
      Wszyscy umrzemy. Nie rusza mnie to, naturalna kolej rzeczy. Mnie bardziej interesuje, żeby nie umierać latami w cierpieniu, bo ono nie uszlachetnia, a jak ktoś tak myśli, to bardzo proszę, niech się uszlachetnia ile wlezie, ale tym, którzy nie mają ochoty walczyć o każdy oddech, albo wyć z bólu, niech dadzą możliwość GODNEGO odejścia...
      Poza tym guz to guz, jak go wytną i przebadają, to się dowiemy co to za cholera. Żeby tylko wycięli...

      Delete
    2. A chusta się letnia wydaje, bo z cienizny, ale wełna, więc grzeje jak piec ;-)

      Delete
    3. To na teraz ta chusta jest idealna. Zaraz sprawdzę co to za choroba.

      Moja mama zmarła w moim wieku. Ale ja już byłam dorosła, natomiast pozostawiła synów, w tym najmłodszego siedmiolatka (dziś 29l). Ile mogłam, to opiekowałam się domem i chłopcami, ojciec tylko dawał kasę na życie (agresywny alkoholik, choć pracujący). Mama chorowała 3 lata, a rok umierała przykuta do łóżka. Leonard nie pisz mi, że czterdzieści parę lat, to czas na umieranie. Może nie masz zobowiązań, w postaci rodziny, ale życie przed tobą. Ale to matrix, i jakoś dedykuję,że nie odchodzimy na zawsze, bo jaki byłby sens naszego ziemskiego życia. Wierzę w reinkarnację, to mi pomaga w myśleniu o końcu.

      Delete
    4. Wiesz, śmierć jest czymś absolutnie naturalnym, nie ma co się łudzić, że nas nie dotknie. Cała moja rodzina umarła w ciągu roku, miałem 18-19 lat. Nie mam złudzeń, nie pożądam "życia wiecznego" ;-)
      Umieramy od urodzenia, więc udawanie, że nas śmierć nie dotyczy jest zwyczajnie naiwne. Wszyscy umrzemy, jedni wcześniej, inni później.
      Co do życia: ono nie ma samo w sobie żadnego celu i sensu, to my mu nadajemy sens i cel ☺

      Delete
    5. W każdym wieku życie przed nami! W ub. roku mój wujek, pochowawszy swoją pierwszą żonę, która zmarła na raka (a jej umieranie było dla całej rodziny ogromnym obciążeniem), zakochał się i w wieku 70 lat ponownie ożenił. Nie wiadomo, co się jeszcze może zdarzyć, ile jeszcze razy i w jaki sposób życie nas zaskoczy. Ta myśl, mimo mojej niekończącej się depresji i permanentnego poczucia bezsensu jest dla mnie światełkiem w tunelu. I rację ma Lenard, że śmierć jest czymś naturalnym i wcześniej, czy później spotka każdego z nas. Ale Anka też ma rację - póki żyjemy zajmujmy się życiem, a nie umieraniem. Ściskam Was oboje. Podziwiam Waszą siłę wobec przeciwności. Lenard - nie trać ducha!

      Delete
    6. Tjaa, umieranie to żadna frajda. Eutanazja powinna być prawem, a nie luksusem...
      Tracę ducha w zetknięciu z systemem, będę tam miesiąc łazić pewnie, bo idiotów nie sieją...

      Delete
  2. Trzymam kciuki! Oby system zadziałał i wszystko pomyślnie się potoczyło. Przecież masz jeszcze całe mnóstwo włóczek do przerobienia! Nieustającej mocy i powodzenia, ściskam mocno:-*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję!
      No właśnie, za dużo tego do przerobienia...

      Delete
  3. Każdy system ma wady ale zdrowie jest najważniejsze więc trzymam kciuki. Wełna zdobyczna zawsze się przydała dziergadła ładne. Pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ten system ma same wady, o czym się dziś po raz kolejny przekonałem...
      DZISIAJ OBCHODZIMY: Dzień Odpoczynku Dla Zszarganych Nerwów, tjaaa...

      Delete
    2. Nazwa całkiem trafiona... 😁

      Delete
    3. Pośmiałby się człowiek, ale jakoś nie bardzo ;-)
      Dam radę, zbiorę siły, jakoś ogarnę...

      Delete
  4. Trzymam kciuki mocno, mocno!
    A szarości ładne. Bardzo lubię szary kolor. Jeszcze mnóstwo rzeczy z tych wełenek porobisz! Pozdrawiam.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję! Na razie efektów brak, a tak mnie ten sor wczorajszy wykończył, że w tym tygodniu już nie przewiduję wizyt. No, może jak odpocznę, bo z tego wszystkiego skończyło się gorączką i snem o 6:00 do budzika o 8:30...

      Chusta grzeje jak piec, a cieniutka. Zonk popruty, więc "odrabiam" to, co się spruło. Nie mam siły ogólnie, walka z systemem mnie przerasta, a z systemem "opieki" zdrowotnej już w szczególności ;-)

      Delete
  5. Trzymam kciuki i to mocno!:) Powodzenia i wracaj jak najszybciej do zdrówka! My czekamy i włóczki czekają:)
    Co do śmierci to się zgadzam z Tobą - każdy umrze. Tylko oby jak najmniej cierpieć!
    Serdeczności ślę:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję ♥ ☺
      Na razie wciąż walczę z infekcją, więc szpital najwcześniej w przyszłym tygodniu. Nie mam siły ani zdrowia na te wycieczki...

      Delete