Monday 14 October 2019

287 - zonk i pasta z burakiem

Zonk dziś podwójny, choć jeden nie taki straszny jak z rana. Okazało się, że jednak exit poll, to tylko exit poll i wszystko może się jeszcze zmienić. Trochę się zmieniło, co mnie osobiście cieszy.

Zonk wcześniejszy: czyli ten moment,kiedy widzisz, że bez okularów już nie widzisz...


Lenistwo mówi: zostaw, ale im dłużej na to patrzę, tym bardziej mam ochotę pruć. Pogoda na t-shirt, więc na razie leży upchnięte w najciemniejszym kącie...

A teraz pasta z burakiem:
składniki:
kawałek pora
1 zielona papryka
2 brykiety szpinaku
1 duży burak
dosypać soczewicę
przyprawy: gałka muszkatołowa (dużo), czosnek niedźwiedzi, rozmaryn, pieprz, czarnuszka, kolendra.
Pora z papryką przesmażyć na łyżce oleju, dolać wody, szpinak i pokrojonego buraka. Jak się burak ugotuje to dosypać soczewicę i przyprawy. Gdy ostygnie zmiksować, a potem jeść.
smacznego 
Zdjęcia fatalne, gdyż było ciemno, a ja, o czym już było wcześniej, przestaję widzieć na oczy...

Wersja niezmiksowana na ciepło też bardzo dobra!


A tu już na chlebie farmerskim z piekarni Gromulskiego (polecam też jubileuszowy z jaglanką i orkiszowy)

Na deser ptyś, z tej samej piekarni ;-) 


Miłego tygodnia! W sejmie będzie trochę mądrych ludzi, więc może nie doprowadzą nam kraju do totalnej ruiny ☺

12 comments:

  1. Pasta z wyglądu nieciekawa😉a co do wzroku - większość z nas będzie miała z nim problem. Pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wszystkie pasty wyglądają... jak pasty ;-) najgorzej wygląda hummus (i najgorzej smakuje w sumie, bo jak zmielony i rozmoczony karton).
      Podzieliłem się słonecznikiem z ptactwem i teraz od rana mam śpiewające sikorki ♥ muszę dokupić ziaren ☺

      Delete
  2. Ja tam tego zonka nie widzę, ale moje niedowidzenia to już w plusach i minusach się objawiają.... Starość.

    Pasty nie są do podziwiania, tylko do konsumowania :) Walory wizualne może i nie są powalające, ale dobra pasta nie jest zła ;) U mnie czeka na zblendowanie pasta z jakowejś fasolki. Dobrze doprawiona może udawać domowej roboty smalczyk.
    Twój przepis (po pewnych modyfikacjach) nie omieszkam wykorzystać.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ano, starość :-/ te cholerne dioptrie...
      Pasta z fasoli mniam, będę robić białą z kalafiora i ziemniaków z porem (jak się ogarnę, bo na razie mi się nie chce gotować).
      Była już marchewkowo-ziemniaczano-porowa, ta wizualnie lepsza ;-)

      Delete
  3. Na razie ignoruję fakt, że mi się ostrość widzenia chrzani, choć w precyzyjnych działaniach hobbystycznych trochę mi to doskwiera, ale póki daję radę, to nie będę tego zmieniać, niech mi się przynajmniej mięśnie oczne ćwiczą, skoro reszta flaczeje;-)
    Wynik wyborów... komentowałam już na swoim FB - nie jest dobrze, będzie gorzej, mimo mądrych ludzi - za mało ich. Jestem pesymistką w tym temacie. Ale mam nadzieję! Mimo wszystko podświadomie czekam, żeby mnie rzeczywistość pozytywnie zaskoczyła.
    Pruj. Nie da Ci to spokoju. Mnie by nie dało;-)
    Pasty warzywne to świetny sposób na dobre jedzenie i w zgodzie z ideą zero waste. Nieważne jak wyglądają, grunt, że smakują, mało kosztują i nie generują śmieci:-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No właśnie wciąż leży i nie patrzę, na razie nie pruję, ale żre mję wściekle ;-), ale mam na drutach 2 inne projekty, więc odkładam decyzję, ych...
      Jakbym miał za co, to już bym się pakował i leciał do Tokio :-P

      Delete
    2. Gdybyś aż tak bardzo nie wyeksponował, to w ogóle nie zwróciłabym uwagi.
      A za wegańskimi posiłkami nie przepadam, choć niewątpliwie dają się zjeść. ;)Pozdrawiam. :))

      Delete
    3. Nie lubisz (nie jadasz?) warzyw? Wszystko, co nie jest mięsem i nie zawiera produktów odzwierzęcych jest wegańskie ;-)
      Nie wiem, skąd w ludziach przekonanie, że "posiłki wegańskie" to coś "niejadalnego". Fasolka jest wegańska, ziemniaki są wegańskie, kasze są wegańskie, sałatki są wegańskie, owoce też ;-)

      Delete
  4. Za wegańskie uważam posiłki wykluczające mięso. Rozumiem, że coraz więcej ludzi przechodzi na taki sposób żywienia. Wiem także, że bez warzyw nie dałoby się funkcjonować, ale same warzywa chyba jednak by mi nie wystarczały. ;( Przykro mi, że nie idę z duchem czasu...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ale napisałaś, że nie przepadasz, czyli wykluczasz? Nie jadasz w ogóle owoców i warzyw? To nie jest kwestia "ducha czasów", tylko większości pokarmów, mięso to tylko mała część ludzkiego pożywienia. Frytki to też "wegański posiłek", a większość mięsożerców dałoby się pokroić dla frytek :-)
      Ja np. nie lubię hummusu, smakuje jak karton, ale jak zrobię pastę z cieciorki, to ona zupełnie inaczej smakuje i z hummusem nie ma wiele wspólnego poza cieciorką właśnie. Moi znajomi często pytają "a z czego to jest?" i na propozycję "vegepaszy" cieszą się jak dzieci, bo im smakuje, mimo iż w większości są to osoby, które jedzą wszystko, a zdarzyła i się i taka, która warzyw nie lubiła. Mam wrażenie, że to wyłącznie kwestia uprzedzeń, a nie rzeczywistego "nie lubię", bo jak spróbują, to chcą więcej i okazuje się, że jednak lubią i smakuje :-)
      Stąd moje zaciekawienie, bo wykluczanie 90% pożywienia z powodu jego "wegańskości" (wszystkie owoce, warzywa, kasze, przetwory tychże), zdaje mi się czymś wyjątkowo dziwnym.
      Ja nie jadam mięsa z prostego powodu. Zadałem sobie kiedyś pytanie, czy byłbym w stanie zabić np. krowę i ją zjeść. Nie byłbym, więc nie jadam. Nie rezygnuję natomiast z innych rzeczy, których zastąpić nie mogę (choćby z powodów finansowych), czyli nabiału i jaj (choć tych ostatnich nie cierpię z powodu zapachu i używam wyłącznie do naleśników).

      Delete
    2. A propos hummusu - w Biedronie jest taki potrójny: naturalny, paprykowy i pomidorowy - najlepszy hummus, jakiego w życiu kosztowałam, a kosztowałam już różne i sama też próbowałam zrobić, i już starciłam nadzieję, myśląc, że hummus jest po prostu bleee, aż Dominika kupiła kiedyś przypadkiem i od tamtej pory nie mogę przestać się zachwycać smakiem, choć w sumie rzadko kupuję, bo odkąd zakorzeniła mi się idea zero waste, to na te plastikowe opakowania patrzeć nie mogę...

      Delete
    3. Doskonale rozumiem niechęć do plastiku! Przeraża mnie ilość plastiku, który produkuję (a przecież jestem świadomym konsumentem, który ogranicza!). A jak widzę ludzi, którzy biorą 17 zrywek i pakują po 1 warzywie/owocu oddzielnie, to mi się coś złego robi... Ugh!
      Kiedyś może spróbuję, na razie nie mam siły leźć do biedry, gdyż chorość nie odpuszcza...

      Delete