Friday 23 August 2019

283 - estońska mordęga ;-)

Kocham estońską wełnę miłością wielką i nieodwzajemnioną, gdyż żre mję do krwi i do kości. Ale udało się umordować, tak jak chciałem. 



Niestety nie na ludziu, gdyż ludzia brak, a te co są, w zdecydowanie innym rozmiarze niż sweter. Ale może się da upolować modelkę jakąś ;-)

Poszły 2 motki Kauni(chyba). Robione w poprzek, bo mi te paski nie pasowały w "normalnym" wyrobie. 2 prostokąty + 2 rękawy zszywane kitchenerem, ściągacz dorobiony na końcu. 

Ogólnie to jest bardzo piękny sweter i po moczeniu w odżywce nie powinien nikogo uszkadzać ;-)

Miłego weekendu i w ogóle wszystkiego cudnego ♥

L.

18 comments:

  1. Fajny. Podoba mi się mimo że zagryzł by mnie w sekund 5 ;) Szkoda że bez wkładki z ludzia gdyż wtedy lepiej widać, ale pomysł z dzierganiem w poprzek przedni ;) pozdrówka

    ReplyDelete
    Replies
    1. Upoluję może ;-)
      Estonkę należy moczyć wielokrotnie w odżywce do włosów, mięknie cudownie, ale robi się strasznie, gdyż uczula (lanolina) :-/
      Uściski!

      Delete
    2. Upoluj, obfoć i puść wolno ;)
      Mnie właśnie lanolina uczula dlatego wełnę każdą wyłącznie w rękawiczkach przerabiam a noszę jedynie jako warstwę bardzo wierzchnią bez styczności z żywym wkładem ;)
      Dlatego podziwiam kolory ale macać bym tego niezależnie od ilości odżywki nie chciała :D

      Delete
    3. Lanolina się wypłukuje, więc po czasie zostaje tylko uczucie, że podgryza, a potem i ono znika, testowane przez wiele osób.
      Mnie tylko alpaka morduje zawsze, gdyż kłaczek i jak mam robić alpakę, to muszę w masce... :-/ więc już nie robię ;-)

      Delete
  2. W sumie z estonki robiłam tylko jedną rzecz i faktycznie dobrze się z niej robi a grzeje jak piecyk😁ładne kolory akie jesienne. Pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Robi się dobrze, jak nie uczula, a mnie lanolina do krwi i do kości :-(
      Ale przemogę! Zamówiona już niebieska na chustę!

      Delete
    2. Ja lubię nosić ją na gołą skórę zresztą każdą wełnę tak noszę

      Delete
    3. Zazdroszczę, serio! Mnie lanolina wyżera rany w skórze.

      Delete
  3. I zjadło mi komentarz!
    Sweter mnie się podoba, ale gryząca włóczka, nie bardzo. Nie wiem, co to jest szycie kitchenerem. Zaraz poszukam w necie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. To jest genialna metoda na zszywanie, aczkolwiek dość upierdliwa i wymagająca skupienia ☺

      Delete
    2. Widziałam, spróbuję. Dzięki.

      Delete
    3. To bardzo dobra metoda ☺

      Delete
  4. Samo sformułowanie "estońska wełna" działa na mnie odrzucająco - znam tę przędzę, nawet dotykałam, więc nie ma mowy, by mnie skusiły najpiękniejsze nawet kolory;-) Ale sweter mi się podoba, też miałam plan na taki w poprzek, ale na razie mnie odrzuciło od robótek... Czytam stare kryminały i tak zabijam upierdliwą rzeczywistość;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Po wielokrotnym płukaniu w odżywce do włosów cudownie mięknie (piorę w szamponie, żadne tam eucalany czy inne takie). Ale warto było cierpieć, gdyż naprawdę wyszło dziarsko!
      Ech, ja przesłuchałem całą trylogię Wojtka Miłoszewskiego i mam nieodparte wrażenie, że tak właśnie będzie...
      Teraz zamierzam posłuchać czegoś optymistycznego, a w sobotę 1 sesja D&D, więc się trochę jaram ;-)
      Dobrego tygodnia :-* ♥

      Delete
  5. Sweter cudności! Kolorystyka obłędna. Jak osiągnąłeś taki efekt? Wełna jest cieniowana?...
    Miłego weekendu! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak :-) takie farbowanie pasiaste :-) całe szczęście udało się dobrać jednokolorową estońską na rękawy, więc starczyło na całe swetrzysko.
      Miłego! I niech się w końcu ochłodzi, bo mnie zabije ten piekielny upał :-(

      Delete
  6. Lenard, ty artysta jesteś! A mnie upały też zabijają, na szczęście niedługo do Krainy Deszczowców wracam, gdzie chłód i wilgoć i Totentoci :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zazdraszczam Krainy Deszczowców! Marzę o deszczu, mgle i listopadzie od czerwca... Bu :-( Niedługo będziemy w stepie szerokim, jak będzie tak sucho.
      Produkuję straszne ilości rzeczy, ale z mozołem, gdyż gorąco.
      Za to wczoraj mieliśmy sesję 0 Dungeons & Dragons i to jest TO! Mój wewnętrzny 19-latek piszczy z zachwytu ☺

      Delete