bo się popruło calutki, tylko rękawy ocalały ;-) Zdjęć na razie nie będzie, znaczy owszem, ale Misiowe, a nie swetrowe, o!
Jakiś taki nieteges był ten pasiak, więc robię inny. Poza tym robię skarpetę na telefon (albo na klucze na drutach numer 14 (znaczy 2mm) i klnę w żywe skały.
Z innych aktywności - jestem, od 2010 roku, w skomplikowanym związku z pewną opowieścią, którą dzięki kopniaczkom delikutaśnym kilku Przyjaciół zamierzam dokończyć. No i tak siedzę, rozpłaszczam se zadek, wysmarkuję mózg i wykrztuszam wnętrze (gdyż brzoza! - ta Nemesis mego istnienia w okresie wiosennym) i w pozycji na stare schorowane zombie klepię powoli i z mozołem. Generalnie sarkoidoza daje w rzyć potrójnie teraz i choć duch ochoczy, to ciało mdłe i najchętniej by spało...
A Misiaka prawie na śmierć otruła sąsiadka-wariatka. Całe szczęście ma się już nieźle, choć wiadomo, każda taka historia u starego psa zdecydowanie pogarsza jego stan... Póki co cierpi tylko z powodu gorąca.
Prosz! Misiowy uśmiech na majówkę ;-)
Miłego!
Zdrowia dla Misia! I dla Ciebie oczywiście też!
ReplyDeleteSkarpet na telefon zrobiłam kilka. Część rozdałam po ludziach, część leży odłogiem, bo mało praktyczne mi się po zrobieniu okazały.
A związki czasem są jak udziergi - trzeba coś popruć, żeby zacząć na nowo. O swoim mogłabym napisać książkę. W sumie to nawet piszę ;)
No właśnie ja mam związek z opowieścią - rozstania i powroty ;-) ale już 124 strona i jak tylko będę w stanie, to działam dalej. Teraz mam focha na wszystko (znaczy ciało ma), więc co chwilę ląduję w pościeli :-/
DeleteByle do jesieni ;-)
Pozdrówka serdeczne dla Ciebie i Misiaka, nie dawajcie się przeciwnościami, ta zła pyląca wiosna kiedyś minie ;)
ReplyDeleteJeśli jesteś na 124str to chyba nie tak źle z Tobą, u mnie się tylko krótkie formy sprawdzały, wiersze, teksty piosenek, ewentualnie opowiadania. W czymś dłuższym trzech rozdziałów przeskoczyć nie umiałam i leżą konspekty pożółkłe na dnie szuflady. Tak więc strona dziennie, nie przemęczać się, związki są skomplikowane i nie ma co oddawać im siebie za dużo ;)
Zdrówka ciału i optymizmu duchowi ;)
Ej, no damy radę (chyba) ;-) Ale jest ciężko... wysmarkiwanie mózgu w niczym nie pomaga...
DeleteZ opowieściami tak bywa. Ale wiesz, może Ci dojrzeje. Nigdy w życiu nie udało mi się zrobić konspektu, u mnie to jest właśnie opowieść, a nie jakaś forma "do druku", bo się snuje jak chce i kiedy chce (nad tym "kiedy chce" ubolewam, bo już by człowiek skończył, a tu się nie chce rozwijać, tylko marudzi gdzieś pod krzakiem bzu...)
No to niech związek kwitnie! Trzymam kciuki za owoc :D! Jak to - prawie otruła? Niechcący chyba? Dobrze, że jest już Misiak w stanie używalności, uf!
ReplyDeleteChcący, niestety, ale cóż... Pani jest chora, a się nie leczy i uważa, że ma prawo wylewać na korytarz syf wszelkiego autoramentu :-/
DeletePolicję będę wzywać za każdym razem, bo to niedopuszczalne...
Gorąco wszystkim po trochu doskwiera...
ReplyDeleteA alergia potrafi ostro dokuczyć- współczuję i życzę szybkiego powrotu do stanu normalności. :)
Brzoza zaprzestała procederu mordowania, już jest duuuuuużo lepiej! :-* Dziękuję!
Delete