Saturday, 25 February 2017

197 - teksaska lama aniluxu

Taka lama z akrylem mi się trafiła w cenie bardzo zacnej, a że były ostatnie 2 motki, to człowiek nie deliberował długo i wziął oba ;-) Ponieważ lama, w przeciwieństwie do merynosa, człowieka uczula nawet jak robi, to wziął w zamyśle na prezent. 
Prezent został dziś odebrany już w całości i mogę nawrzucać ;-)



A to już prezent w częściach dwóch -
część pierwsza to uszata czapa:




(Owłosienie Leopolda to mój superekstraprezent urodzinowy, który dotarł ciut później, ale i tak cieszy!)
 W bonusie mła wew prezencie - włala


Taka manga, proszPaństwa ;-)

A część druga to chuścidło:



Miłego wszystkiego ♥

Za chwilę tutek wielojęzyczny jak zrobić czapkę uszatą ;-) bo widzę zapotrzebowanie, zgapiane jest nie do końca poprawnie ;-)




Wednesday, 15 February 2017

196 - Meet the Artist - Jarek Kozłowski

Pewnie znacie, na pewno znacie! A jak nie znacie, to ja Wam dziś przedstawię niesamowitego człowieka, który nieustająco i nieodmiennie poprawia mi humor. Proszę Państwa oto Jarek Kozłowski!



 W jednym z wywiadów powiedziałeś, że masz wykształcenie polonistyczne. Jak polonista zostaje znanym rysownikiem satyrycznym?

Jak się zostaje znanym rysownikiem niestety nie wiem, ale tak, jestem po polonistyce na UMCS w Lublinie. Samym rysunkiem satyrycznym zainteresowałem się dość wcześnie i rysuję jakoś chyba od podstawówki. Debiutowałem w 2000 roku, w takich gazetkach z dowcipami. Później była dłuższa przerwa, gdzie jakoś szerzej zainteresowałem się komiksem. I chyba dopiero na studiach wróciłem do tego, pod koniec 2007 roku. To był dobry czas dla mnie, gdy w środowisku komiksowym wydawano jeszcze ziny komiksowe (dziś chyba trochę inaczej się do tego podchodzi) i moje pierwsze komiksy ukazały się w Maszinie, RRY, Hardkorporacji, czy Ziniolu. Do tego kolega ze studiów pisał wtedy dla lokalnej gazety i zaniósł moje rysunki do redakcji. Dzięki temu przez rok rysowałem dla lokalnej prasy. Na studiach byłem na specjalizacji redaktorsko-medialnej, więc ta wiedza pomaga w tworzeniu prac.



 Powiedz, jak pracujesz. Jakich narzędzi używasz? Czy od razu masz w głowie gotowy rysunek, a może - jak wyrobnikom słowa pisanego - zdarza Ci się siedzieć nad pustą kartką godzinami?

Jeśli chodzi o narzędzia, to lubię próbować nowych rzeczy, ale generalnie mam swój ulubiony zestaw, z którego korzystam. Rysuję tradycyjnymi metodami. I tak - papier taki do drukarki, szkic ołówkiem 2H, pierwszy plan cienkopis Sakura Pigma Graphic 1, dalsze plany cienkopisy Graph'it 05, 03. Literki - Graph'it 1, a kreskowanie to 003. Ramki brushpenami. I gumka chlebowa do wycierania szkicu. Czasem też zdarza się robić rysunki stalówkami i tuszem. Tabletu używam tylko do nałożenia jakichś rastrów czy płaskiego koloru. Z pomysłami bywa różnie - raczej mam gotowy pomysł i tylko siąść i go narysować. Nigdy nie siadam nad pustą kartką. Nic na siłę. Jeśli nie mam pomysłu, to nie urodzę go na zawołanie. Z niektórymi chodzę czasem od kilku dni do kilku tygodni, żeby się uleżał i sprawdzić, czy po tym czasie dalej jest dobry.



 Obraz wart tysiąca słów, to prawda. Większość z nas wychowała się na komiksach (moje pokolenie na Kajku i Kokoszu, Kleksie, Tytusie i Thorgalu) i ten afekt do komiksu gdzieś tam w nas wciąż drzemie. Opowiedz o swoich inspiracjach artystycznych.

Moimi pierwszymi komiksami była druga część "Ekspedycji" Polcha i "Tytus, Romek i A'Tomek księga XVII", ta o uczłowieczaniu przez muzykę. Miałem wtedy chyba 4 lata. Z dwa lata temu dostałem wydanie zbiorcze "Ekspedycji" i dalej robi wrażenie. Co do rysunków satyrycznych odpowiem standardowo, że wychowałem się na rysunkach i nie pamiętam co było pierwsze, pewnie prace Kobylińskiego i coś w lokalnej prasie. A przez lata inspirowałem się chyba każdym. A aktualne inspiracje - Raczkowski w jego najlepszym (dla mnie) okresie, czyli czasy "Przekroju" - tak 2005-2010 rok (późniejsze rysunki wyglądają tak, jakby mu się nie chciało rysować. Dopiero ostatnio chyba zaczął wracać do formy). Lubię rysowników, którzy rysują stalówkami, np. podobają mi się prace takiego rysownika New Yorkera Ed'a Steed'a. A poza satyrą, to uwielbiam prace Krzysztofa Gawronkiewicza (mój ulubiony komiks to "Mikropolis") i jeszcze Przemysław Truściński.



 Teraz zapytam przewrotnie: czy rysować każdy może? I co poradzisz początkującym?

Tak, rysować może każdy. A porady na początek - żeby dużo czytać, wyrabiać własne zdanie i pokazywać swoje rysunki komuś, żeby je ocenił i powiedział, czy żart jest dobry i zrozumiały. I żeby pamiętać, że odpowiada się za każdą kreskę i słowo. Jeśli ktoś chce się zajmować satyrą polityczną fajnie by było, gdyby sprawdzać wiarygodność źródeł, z których się korzysta. Na koniec trochę smutnej rzeczywistości - to ciężka branża, trzeba mieć dużo szczęścia, żeby gdziekolwiek się przebić, bo z reguły redakcje nie odpowiadają na mejle. Trzeba się uzbroić w cierpliwość i się nie zniechęcać.



 Żeby nie zadręczyć zajętego człowieka - ostatnie pytanie: jakie masz plany artystyczne?

Fajnie by było w końcu coś wydać, np. zin ze swoimi rysunkami. Póki co innych pomysłów nie mam.



 A może jest coś, co chciałbyś dodać od siebie?

Dziękuję tym, którzy lubią moje rysunki na facebooku i zapraszam tych, którzy jeszcze ich nie znają :D

Dziękuję za wywiad i mam nadzieję, że wszystkie plany uda się zrealizować - trzymam kciuki baaaaaaaardzo mocno!



A na deser moje pocztówki :-D dziś dobre światło, powietrze za to ZŁE! ;-)

oraz Blog Autora