Wednesday, 29 December 2021

365 - co się działo i ostatnie udziergi

 No i tak. Koniec roku od kilku lat jest dla mnie czymś zwykle strasznym, zawsze coś... No i poszło i w tym, mój laptop przyjął w siebie sporo herbaty i niestety, ponieważ naprawa została wyceniona na przysłowiowe 500+, to leży i czeka.

Z tegorocznych sukcesów - nikogo nie zamordowałem, mnie też nie zamordowali ani brunatni chłopcy, ani zaraza.

Nadal gram z moją pierwszą grupą - już prawie 1,5 roku. I jest to doświadczenie, które mi daje ogrom radości, a szczerze, opowieści o tym, co się działo w Waterdeep każde z nas będzie przekazywać potomności śmiejąc się do łez. 

Z innych rzeczy dotyczących Dungeons & Dragons - stwierdziłem, że a co tam, jak już tyle gram, to i poprowadzę :-P no i po w sumie 4 sesjach stwierdzam, że trafiło mi się złoto i diamenty, bo moi gracze jakby się urodzili z genem odgrywania postaci! Jesteście cudowni i zaraz siadam na zadku opisywać dla Was świat ♥

A teraz udziergi - czyli niewiele, bo mi się jakoś nie chce. Korzystając z urlopu 24, 25 i 26 grudnia spędziłem tłukąc w X-COM2, a potem nieopatrznie włączyłem internety w poniedziałek i znów musiałem pograć, żeby się odstresować, bo przecież żyjemy w kraju takim, a nie innym...

(moja drużyna A, czyli najlepsi z najlepszych!)

No to cyk - szalik. Idealny, długi, cienki, niezbyt szeroki. Garterem, bo mi najbardziej pasował do wszystkiego, z 1 motka korozji!


Oraz skarpetki z Holi, czyli eksplozja koloru po raz kolejny.



I tym optymistycznym skarpetkowym akcentem zakończmy. 

W Nowym życzę Wam tego samego, co zwykle - bądźcie szczęśliwi! Niech zarazy (wszelkie) Was omijają, a gotówka zawsze płynie w Waszą stronę. Poza tym niech poziom głupoty i nienawiści w kraju i na świecie w końcu zacznie opadać, a nie rosnąć.

Uściski! Do zobaczenia!

L.





Saturday, 11 December 2021

364 - czapa z pomponem

 Moja niechęć do robienia pomponów jest bliska tej do robienia rękawów ;-)
Azaliż jednakowoż ponieważ czapa wyszła taaaaaaaaka faaaaaajna, a trochę zostało, to wymotałem ten kłębuszek i tamten kłębuszek... No i jest pompon.

Wybaczcie straszne foty balkonowe, ale światła nie ma i do stycznia nie będzie, jak przypuszczam, więc jest co jest ;-)




A jak ktoś śledzi mnie na insta i fb, to mógł zobaczyć i zdjęcie z wsadem z ludzia


W tak zwanym międzyczasie udało mi się:
1. przyjąć dawkę przypominającą (ponoć za wcześnie i system mi mówi, że wała, a nie certyfikat uaktualniony),

2. pojechać na targi książki do Wrocławia (i wrócić!), wszystkich moich Przyjaciół, którzy przyjechali się ze mną spotkać serdecznie pozdrawiam i uściskuję! ♥

3. zrobić test na zarazę i zaliczyć 10h kwarantanny :-P, wynik ujemny.

4. rozchorować się, gdyż albowiem dlaczego nie?

5. odwiedzić ponownie mojego ulubionego pana fizjo i dostać skierowanie na 10 dni rehabilitacji, już w lutym ;-)

6. przesłuchać cały cykl Materia Prima i pierwszą część cyklu Materia Secunda


I teraz się odniosę nieco do punktu ostatniego. Otóż pomysł świetny, książki ciekawe, pierwsze trzy słuchało się wspaniale, bo Mateusz Drozda czyta dobrze i ma świetny głos, taki jak lubię. Aaaaaaaaaale "Sługi krwi" nie słuchajcie, bo niejaki Krzysztof Plewako-Szczerbiński jest tak męczący, że mnie zęby bolą jeszcze dziś, a skończyłem słuchać 2 dni temu. Na litość, czy nie można po prostu CZYTAĆ? Czy trzeba koniecznie AKTORZYĆ? Błeeeeeeeeee! Nie polecam, obrzydlistwo, ale przynajmniej wiem, kogo mam unikać.

Miejcie się dobrze!
L.