Jak to w życiu bywa, jak masz za dużo zmartwień, to owo życie z przyjemnością kopnie cię w siedzenie i dołoży np. covid. Cały tydzień człowiek spędził w łóżku, najpierw nie mogąc spać (łeb bolał wściekle), potem śpiąc prawie dwie doby. Kiedy się nie spało, trzeba było odwracać uwagę od bólu głowy, a że nie mam siły robić niczego, co wymaga skupienia i precyzji, to powstały zwierzaki.
Pamiętacie może ten hype na Emotional Support Chicken? Bardzo fajna ta kura, ale nie mam takich ilości akrylu, zatem wykminiłem Teodora Jeża oraz Wydrę Zofię. Natchnieniem do Teodora była resztka włochatej włóczki, Zofię zaś natchnął Steve z In Otter News (uwielbiam, poszukajcie na fb!).
Teodor miał całkiem przyzwoitą sesję, bom w końcu dziś wylazł zakupy zrobić (już nie truję) i po drodze zgarnąłem to, co mi opadło pod blokiem, ale Zośka tak nie bardzo ;-)
Musiałem spytać wujka Gógla jak jeż wygląda od spodu ;-) Ma ogonek! Teodor ma również zeza, ale uwielbiam go i uważam, że jest uroczy.
Zaś Zofia to kluska, ale jak się ją położy na człowieku, to człowiek natychmiast zaczyna głaskać :-D serio!
Myślę o jeszcze jednym dzianym zwierzaku, ale na razie, wraz z covidem, znikła mi wena, więc pewnie do tematu wrócę, a póki co oddam się jeszcze rekonwalescencji.
Trzymajcie się i nie dajcie się zarazić!
L.