Saturday 2 May 2015

154 - Święto Ludzi Pracy

Oj, uleje mi się ;-)
1 Maja:


Świętuję, bo pracuję, bo szanuję tych, którzy dla mojej wygody nie mają świąt, normalnych urlopów i narażają się na wszechobecne chamstwo "paniczy" i "królewien", którym się wydaje, że świat powinien im stópki całować, bo w ogóle istnieją.

Drogie Królewny, Szanowni Panicze - puknijcie się, mocno, czymś ciężkim!


A teraz słów kilka o polskim kapitaliźmie, który miał z nas zrobić drugą Amerykę (no zrobił:  bezdomność, umowy śmieciowe, brak szacunku dla człowieka i życie na kredycie...).

W 1989 r. byłam na obozie sportowym w Olsztynie, ferie zimowe, Okrągły Stół, nadzieja...
10 lat później wciąż pełna nadziei cieszyłam się z transformacji, 20 lat później okazało się, że najniższa krajowa to coś, za co nie da się przeżyć, a już tym bardziej utrzymać rodziny, społeczeństwo zdziczało, każdy zagarnia pod siebie i ściga się z resztą podgryzaczy. Dla ludzi, którzy po prostu chcą normalnie żyć jakoś zabrakło miejsca. Wszyscy się dziwią, że przyrost naturalny spadł, a 2 miliony polskich obywateli zdecydowało się na emigrację, żeby żyć normalnie...

W roku 2015, roku wyborów prezydenckich, moje przemyślenia są jeszcze bardziej gorzkie, ale widać już światełko w tunelu:




Nie dajmy sobie wmówić, że jesteśmy narzędziem, które ma działać zawsze, wszędzie i jeszcze lizać tyłki tym, którzy nas używają.  Niedawno, zupełnie niechcący, zapewniam!, podsłuchałam rozmowę dwóch kobiet. Jedna chciała wziąć źle płatną i ciężką pracę, druga do niej rzekła: - Helenka, szanuj się! Nie daj się wykorzystywać, bo się wykończysz i nic z tego mieć nie będziesz!
Święte słowa. Kiedy w końcu wyjdą na ulicę ochroniarze? Nikt inny nie tyra za 3,5 zeta/ godzinę... Oni owszem, Kiedy nasze rządy (mam wrażenie, że żaden polski rząd od 1989r nie rozumie...) zrozumieją to proste prawo ekonomii, że żeby generować obroty, to trzeba sprzedawać, ale nie na miniratki, kredyty i pożyczki, ale za GODZIWE pieniądze, które płaci się pracownikom? Albo że nie można wyprzedawać i prywatyzować jak leci (tak, panie Balcerowicz, nie można!), że prawo ma być nie dla urzędów, a dla ludzi, że mieszkanie na kredyt, to żaden cymes, że praca to nie jest jakaś wartość sama w sobie, bo jest powiązana z człowiekiem, kóry tę pracę wykonuje...

I nie dajmy sobie wmówić, że praca ma być za darmo. Przeczytałam właśnie tekst o tym, że pokolenie Y (hyhy, które to już) jest roszczeniowe i nie chce tyrać za darmo. No halo, stosunek pracy to nie jest wolontariat. To konkretna umowa handlowa, o czym gros polskich pracodawców raczyło zapomnieć. Otóż pracodawca zatrudniając pracownika nie robi mu żadnej łaski. Kupuje czyjś czas i zaangażowanie, czasem także umiejętności, ale to kontrakt. Normalna umowa handlowa. Praca = płaca.

Mogłabym tak jeszcze długo, ale zbliżam się już do momentu, że cokolwiek napiszę, to napiszę używając słów uznawanych za niecenzuralne, zatem poniecham...

A poza tym jeden obrazek wart jest tysiąc słów i z takim właśnie Was zostawię już po święcie, a przed kolejnym:





12 comments:

  1. Dorzucę swoje 3 grosze o umowach cywilnoprawnych takich jak umowy o dzieło zwanych potocznie "umowami śmieciowymi", bo to nie jest słuszna nazwa. Wprowadzona została przez Rząd w jedynym celu - aby łatwiej było opodatkować kolejną umowę.

    Inną sprawą jest stosowanie tych umów - umowa o dzieło, nie jest umową o pracę i nie powinna być tak traktowana. Więc nie powinno się mówić - śmieciowa umowa, tylko śmieciowy pracodawca, że takie umowy proponuje, gdy powinna być umowa o pracę.

    Nie powinno się mówić "śmieciowa umowa", bo umowa o dzieło w wielu przypadkach jest bardzo użyteczna i nie powoduje podwójnego opodatkowania.

    Naprawdę, nie powinno się tępić tego rozwiązania, tylko tych, którzy je niewłaściwie stosują

    ReplyDelete
    Replies
    1. a się będę spierać, czy tylko niewłaściwe zastosowanie... np. pielęgniarki: nie znam żadnej na etacie, wszystkie na "kontraktach" - to są właśnie umowy śmieciowe imho.

      Delete
    2. Potwierdza to co napisałam powyżej:)

      Delete
    3. niezupełnie, bo jeśli to jedyna forma zatrudnienia, to znaczy, że nie są to zwykłe nadużycia, ale sama forma jest niehalo imho.

      Delete
    4. Jedyna forma zatrudniania pielęgniarek to umowa o dzieło? Muszę się upewnić czy dobrze zrozumiałam.
      Bo na pewno umową o dzieło nie powinno się zastępować umowy o pracę.

      Ale jest jeszcze jedna rzecz związana z ukutym wyrażeniem "umowy śmieciowe".
      Wiem, że spora część ludzi pracuje w oparciu o umowę o dzieło, podczas gdy tak naprawdę powinni pracować na umowę o pracę. Sedno tkwi nie w tym, żeby umowy o dzieło obwarować takimi samymi restrykcjami jak umowa o pracę, sedno tkwi w tym, że te osoby nie powinny pracować w oparciu o umowę o dzieło, tylko w oparciu o umowę o pracę.
      I teraz jest Rząd, który swoją kampanię przeciwko "umowom śmieciowym" prowadzi nie po to, aby pomóc ludziom "żyć godnie", tylko po to, aby z kolejnej nieopodatkowanej umowy ściągnąć podatek. Bo co się stanie, jeżeli opodatkuje się "umowę śmieciową" i stanie się ona nie umową śmieciową? Ci ludzi dostaną na rękę dużo mniej, reszta pójdzie w podatki, emerytur i tak nie będzie, to wszyscy wiedzą, bo albo wiek pójdzie jeszcze w górę, albo nie dożyjemy, bo do lekarza się nie dostaniemy, tudzież wykończy nas stres, zawał, udar gwarantowany, albo po prostu dostaniemy tyle, że lepiej od razu forsować wniosek o łatwy dostęp do eutanazji. Ale do budżetu wpłyną kolejne pieniążki. Również z tych umów, które będą zawierane jako "drugie" czyli, ludzie znowu dostaną mniej, bo będą musieli podatki podwójnie płacić.
      Albo kolejna część pracodawców przeniesie się do szarej strefy i będzie zatrudniać pracowników na czarno.

      Tutaj powinno paść pytanie, dlaczego Rząd nic nie robi z pracodawcami, którzy zatrudniają na takie umowy, podczas, gdy powinni na umowę o pracę? Tak po prawdzie w prawie są regulacje dotyczące tej kwestii, tylko każdy sam musi iść do sądu i się o to sądzić, a kto z pensją taką jaką w Polsce się ma, będzie chodził do sądu?
      Inne pytanie, dlaczego nie ma ułatwień dla pracodawcy, którzy tak naprawdę również dostają kopa zamiast pomocnej ręki.

      Takie błędne kółko, z którego ja nie widzę punktu wyjścia, bo zbyt wiele w tym kraju musiałoby się zmienić, nie mówię, o zmianach, PO na PIS, PIS na SLD, SLD na PO, albo PSL czy może Ruch Palikota (który już inaczej się nazywa, ale jakoś nie mogę zapamiętać jak) - to są ci sami ludzie, więc jakie to ma znaczenie, kto aktualnie ma większość w sejmie? Ci sami ludzie od lat. Nie ma świeżej krwi. Ich interesy są wspólne, bo za ustawy dostają po równo. Wystarczy sprawdzić, kto w jakich głosowaniach ile oddał głosów - a te dane są publiczne i jest do nich dostęp.

      Dobra, rozpisałam się. Tyle na dziś. Pozdrawiam:)

      Delete
    5. nie znam żadnej pielęgniarki w szpitalu na etacie, ani żadnego ochroniarza. pielęgniarki są zmuszane do zakładania działalności gospodarczej. jeszcze inną dewiacją są umowy agencyjne, ale tego to już mi się nawet komentować nie chce, serio.
      ja rozumiem potrzebę różnych form, ale to, co się dzieje w Polsce to po prostu granda.
      rządy nic nie robią bo przecież im to na rękę. okradają przede wszystkim pracowników, bo to szary robol z najniższą krajową utrzymuje rząd, sejm, senat, zus, krus i inne takie, a nie pan Kulczyk. pan Kulczyk płaci podatki w innych krajach chyba ;-)
      ja nie jestem za likwidacją różnorodności umów cywilno-prawnych, jestem za likwidacją śmieciówek właśnie, kiedy to umowa dziełowa zastępuje umowę o pracę, którą powinna być. i to niestety nie jest jakaś tam patologia, bo dotyczy wielu zawodów i wielu ludzi.

      Delete
  2. Jestem zdania, że jeśli człowiek sam o siebie nie zadba, to nikt mu z własnej woli niczego nie da więc jak najbardziej uznaję prawo do wszelkich protestów. Ale nie podjęłabym się dyskusji kto ma rację, bo przekonują mnie argumenty obydwu stron... Wykorzystywanie ludzi, żerowanie na ich trudnej sytucji i zmuszanie do pracy bez żadnych świadczeń i zabezpieczeń jest złe. Ale wielu protestujących ma też postawę roszczeniową uważając, że wszystko im się należy, tylko dlatego, że są.
    Napisałaś, że pracodawca "kupuje czyjś czas i zaangażowanie, czasem też umiejętności" - moim zdaniem, sam czas i zaangażowanie, bez umiejętności, niewiele znaczą...

    ReplyDelete
    Replies
    1. absolutnie się nie zgadzam. umiejętności można nabyć, doświadczenie też. czas i to właśnie to, co pracodawca kupuje zatrudniając pracownika. człowiek może se cuda-wianki powypisywać. powiedz mi, bez czasu i zaangażowania zrobiłabyś cokolwiek na drutach czy szydełku? urodziłaś się z umiejętnością?
      inna rzecz: nie, nie każdy umie o siebie zadbać: dzieci, dorośli niepełnosprawni, starcy, zwierzęta. o naszym człowieczeństwie świadczy, czy pomagamy słabszym, czy zagarniamy pod siebie.
      mnie nie przekonuje argument, że można żerować na biednym, słabym, tak, czasem głupszym. sprzeciwiam się niesprawiedliwości i wyzyskowi w każdej możliwej postaci.

      Delete
    2. Ja też zdecydowanie się sprzeciwiam i wzdragam się na przekonanie, że przetrwają tylko najsilniejsi (a w domyśle najbogatsi), choć życie pokazuje, że najczęściej tak się właśnie dzieje. Ale równość i wolność leżą na tej samej osi, tylko po przeciwnych stronach i bardzo trudno złapać punkt równowagi - więcej równości, to zawsze mniej wolności i na odwrót, dlatego to jest taki ciężki temat...
      Owszem, umiejętności można nabyć, ale pracodawca chce zatrudnić kogoś, kto już je ma i właśnie dlatego, że je ma. Uczę się na swój koszt i dopiero potem te umiejętności sprzedaję, a pracując jeszcze je szlifuję i rozwijam, nabywając w ten sposób doświadczenie. Kursy i szkolenia na koszt pracodawcy to jest zawsze wartość dodana, coś jak premia. Inna sprawa, gdy pracodawca, korzystając z sytuacji, zaniża wartość umiejętności swojego pracownika i zmusza go do pracy za podstawową stawkę w większym wymarze czasu - wtedy to jest zwykła kradzież. Czyli po prostu zawsze wszystko rozbija się o uczciwość pojedynczego człowieka...

      Delete
    3. a słyszałaś już, że europoseł Lewandowski uważa, iż nasza najniższa krajowa to jest "dużo pieniędzy"? ja bym zaproponowała wszystkim posłom, senatorom i prezydentom dokładnie taką pensję. gołą, bez żadnych bonusów, diet, dodatków. bardzom ciekawa kto by się pchał na te stołki mając tak "dużo pieniędzy" do zgarnięcia ;-)

      no właśnie nie każdy pracodawca chce zatrudnić kogoś z umiejętnościami. czasem te nabyte umiejętności bardzo przeszkadzają w nabywaniu nowych, które dla tego konkretnego pracodawcy są niezbędne.
      i serio, jeśli dla kogoś coś robię, to pierwszą rzeczą jaką tracę jest czas ;-)

      Delete
    4. W końcu nie bez powodu mówi się, że czas to pieniądz:-)
      Jednak to nie sam czas sprzedajesz, tylko to, co w tym czasie na rzecz pracodawcy robisz...
      Ja już od dawna nie słucham żadnych politycznych informacji, żeby się nie denerwować.

      Delete
    5. no ależ właśnie o to chodzi ;-)
      ja czasem coś przeczytam, ale prawda jest taka, że zmierzamy w stronę totalnego chaosu i skrajnej biedy, bo nie mamy klasy średniej, która faktycznie utrzymuje gospodarkę. ech...
      no nic, kolejna tura kolejnych wyborów, które niczego nie zmienią na lepsze przed nami...

      Delete